"Staliśmy się polactwem, bo z nas polactwo zrobiono, ale pozostaliśmy nim po odzyskaniu niepodległości już z własnego wyboru. Obdarowani przez historię wolnością, o jakiej bez żadnej nadziei marzyły przeszłe pokolenia, pozostaliśmy w duszach niewolniczą trzodą". No, drodzy państwo z zielonej wyspy, tak dynamicznie się rozwijającej i dumnej z władzy, która wszystkim dobrze robi, przyznajcie sami - gębę Ziemkiewicz ma niewyparzoną, dokopać potrafi. Mało tego, porusza sprawy polskie i całe nasze historyczne dziedzictwo bez mistycznej egzaltacji czy chorobliwej wersji "patriotyzmu". Wielu się oburzy. Normalka, ja też czytałem oburzony. Ale na szczęście Duch Święty co chwilę podpowiadał: "użyj mózgu, księże, mózgu, do emocji przejdziemy później". Posłuszny natchnieniom Bożego Ducha czytałem dalej i używałem mózgu, by w końcu na spokojnie przejść do refleksji, która stawała się słodyczą niebiańską.
"Badania socjologiczne pokazują, że stereotypowe wyobrażenie Polaka
nigdzie nie jest tak złe jak w samej Polsce. Nie widzimy w sobie nic,
ale to nic dobrego. Gremialnie podpisujemy się pod opinią, że jesteśmy
durniami, brudasami, złodziejami i pijakami. Ale nie wyciągamy z tego,
bynajmniej, wniosków, że w takim razie powinniśmy coś ze sobą zrobić,
jakoś się zmienić (...) Rozpad poczucia wspólnoty, z której zostały
już tylko karykaturalne angażowanie narodowych symboli każdą byle
szarpaninę, gromadne adorowanie papieża Polaka i jednego czy drugiego
sportowca, zaszedł tak daleko, że nikt nie czuje się odpowiedzialny za
swój kraj czy rodaków. Polacy są okropni, Polska to jeden wielki
obciach, ale ja sam do siebie nic nie mam, a skądże znowu." Każda stronica "Polactwa" wbija w fotel, wwierca się w polskie serce. Może nie we wszystkim z Ziemkiewiczem w stu procentach zgodzić się można, ale jedno jest pewne: ma chłop odwagę i potrafi zadawać trudne pytania, nie pozostawiając ich bez odpowiedzi. Więcej - ma czelność na spokojnie i merytorycznie przeanalizować gatunek Polaka, tnie ostro i wiele naszych mitów czy stereotypów (na temat polskiej duszy) dotyka, co boli okrutnie. Operacja intelektualna to ryzykowna, ale kto nie ryzykuje nic nie ma, każdy zabieg boli, dlatego stosuje się znieczulenie. Trzymając się tej analogii, czy może bardziej metafory, można śmiało rzec, że Ziemkiewicz jako pierwszy analizując (przeprowadzając intelektualny zabieg) Polaka jako Polaka, zrezygnował ze znieczulenia. Ryzykowne, choć z drugiej strony - genialne. Boli jak cholera, ale wiem, co się wycina i jak mocno to badziewie zrosło się z moim organizmem.
Ziemkiewicz nie należy do pisarzy i publicystów, których czyta się łatwo. Jest do bólu prawdziwy i szczery, nikomu w tyłek nie włazi i próbuje myśleć samodzielnie, mocno do siebie i rzeczywistości zdystansowany. Ma niewyparzoną gębę i cudowny styl pisania. Zanim jednak weźmiesz którąś z jego książek do ręki, zastanów się, masakra intelektualna może być dotkliwa... "Polactwo" Rafała A. Ziemkiewicza to lektura gorzka i słodka zarazem. I tylko dla tych, którzy choć odrobinę są pokorni i myślący. Reszta nie da rady. Polecam, choć Ziemkiewicz nie będzie (jak zwykle) dopieszczał.
Na koniec, jeszcze jeden cytacik, powstrzymać się nie mogę: "Pytanie, jak Polskę naprawić, jest pytaniem tego samego rodzaju co jak schudnąć. Każdy wie jak: przestać żreć. Recepta prosta i oczywista, ale spróbuj grubasa przekonać, żeby ją zastosował". Prawda, że słodko? Dla mnie bomba, dlatego chwytam za kolejną pozycję Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna" i przyłączam się tym samym do tych wszystkich, którzy bez żadnych wielkich uniesień postanowili wejść na drogę "wkurzania salonu". Droga to wyboista, wędrowiec skazany jest raczej na osamotnienie, ale iść trzeba i warto. A niech cię anieli, Ziemkiewicz! Polactwo dorobiło się wreszcie nietuzinkowego pisarza i publicysty. Tylko nam, panie Rafale, nie fiksiuj i na tyłek uważaj, bo nie jeden dziś na salonach chciałby go mocno skopać. Jak coś, to wołać, modlitwą wesprę a jak coś to i nawet sutannę zrzucę, by Polaka myślącego bronić. A jak, my Polactwo tak mamy :)


Fajnie Ksiądz napisał. Czuję się zachęcona do lektury. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Miło się taki tekst o Ziemkiewiczu czyta, bo - mimo może mało optymistycznych wniosków płynących z jego twórczości - autorowi nie da się odmówić trafności diagnoz, przy jednocześnie bardzo lekkim piórze.
OdpowiedzUsuń"Polactwo" dostałem tuż po 1 wydaniu, połknąłem, i nie mogłem odmówić słuszności autorowi. Chyba czas najwyższy sięgnąć po inne. Logiczną kontynuacją wydaje się być "Czas wrzeszczących staruszków".
A ja wciąż zadaję pytanie, jak to jest? Jak to jest, że od lat jesteśmy, my Polacy, prowadzeni przez Życie, przez Kościół Katolicki, który uczestniczy przecież w naszym życiu na każdym kroku, a takim jesteśmy parszywym narodem. Powinno byc przecież odwrotnie. Czy więc w takim razie nie należy z całą stanowczością stwierdzić, że Kościół ten nie wypełnia swoich obowiązków? Czy nie zawiódł on narodu Polskiego? Czy nie należy mu pokazać czerwonej kartki?
OdpowiedzUsuńKocham być Polakiem bo Polska to wszystko co mam.
OdpowiedzUsuń