
Błogosławieni i przeklęci są wśród nas. Bóg sam wie, do których po drugiej stronie należeć będziemy. Tutaj wszystko zdaje się być jeszcze niejasne. Choć jak czytamy listy św. Pawła, Jana, Piotra, czy Jakuba – wszyscy oni mają odwagę nazywania rzeczy (i ludzi) po imieniu. Pokora bowiem domaga się „widzenia” w prawdzie. Milczeć ze swej natury mogą kamienie. Ochrzczeni, którzy spotkali Chrystusa i Mu zawierzyli milczeć w niektórych sytuacjach nie mogą. Ale czy czasami w formułowaniu wniosków i zbyt szybkiej ocenie innych nie przesadzamy?...
„Jezus zeszedł z dwunastoma Apostołami na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu.
A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
"Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem ojcowie ich czynili fałszywym prorokom". Łk 6, 17. 20-26
Ostre słowa Jezusa o przeklętych i błogosławionych dają do myślenia. Nie jestem biedny, mam w co się ubrać, w ferie zimowe byłem z młodzieżą na nartach, więc, czy „biada mi”?... Jestem syty, żarcia mi nie brakuje, czy jestem zatem przeklęty? Śmieję się nader często, taka moja natura, a słyszę dzisiaj: „Biada wam, którzy się teraz śmiejecie”? Płakać mi się nie chce, bom szczęśliwy… Chwalić też czasami mnie pochwalą, to momentami mobilizuje, pochwał zbieram dużo, czy zasługuję przez to na przekleństwo?...
A ci z pod znaku błogosławionych?... Znam ubogich, którzy potrafią być podli do bólu. Są momentami leniwi i zgorzkniali. Głodnych też znam, walczących o linię ciała, próżnych i zakochanych w sobie do bólu. Płaczących też nie brakuje, lejących łzy nad sobą, biadolących dzień i noc, mistrzów wszelkich spektakularnych udramatyzowań swojego losu. Znam też znienawidzonych, często na własne życzenie. Nienawidzi ich wielu, bo inaczej się nie da…
No więc o co Jezusowi chodzi. Powiecie o „złoty środek”… Może… Ale na czym ma on polegać?...
Czy rzeczywiście ci, którzy rozbijają się mercedesami skazani są z góry na ewangeliczne „biada” a tych, którzy marzną na przestankach tramwajowych „błogosławieństwo”? Czy ci, którzy czytują Frondę będą wygrzewać się na polanach niebiańskich, a ci którzy zaczytują się w Wyborczej cierpieć będą męki piekielne?... Wiem, nie o to Jezusowi chodzi. Ale wiem też, że posiadamy zdolność szalenie przepyszną szufladkowania ludzi i wrzucania ich do nieba i do piekła. Czasami stać nas na poryw dobrej woli i oferujemy fragmencik czyśćca.
Jezus może sobie na to pozwolić, by wskazywać błogosławionych i przeklętych. Jego apostołowie są już ostrożniejsi. Wskazują na fałszywych proroków, ale nie idą tak daleko, jak ich Mistrz. Piszą z kim się nie zadawać i na kogo uważać. A kluczem do wszystkiego jest „ewangeliczna miara”. To znaczy przyjęcie lub odrzucenie Dobrej Nowiny, której punktem centralnym jest wiara w Jezusa Chrystusa, Boga który stał się człowiekiem i który objawił światu prawdziwego i jedynego Boga. W trzech osobach. Wyzwalającego człowieka z niewoli grzechu i śmierci.
A jakie są twoje klucze w rozumieniu i postrzeganiu innych?... Może zasobność portfela, albo syte brzuchy? A jakie są nasze „ewangeliczne klucze” w postrzeganiu siebie samego?... Tu już jesteśmy łagodniejsi i czasami kluczy po prostu nie posiadamy. Hipokryzja daje najbardziej po oczach. Słuszność ma o. Kozacki komentując powyższy fragment Ewangelii: „Jeśli bowiem tylko do drugich stosujemy twarde słowa Boga, jeśli Dobra Nowina staje się narzędziem do wyznaczania miejsca w przyszłym świecie to „jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania”…
Moje klucze w postrzeganiu innych: Księże Rafale proszę się śmiać bez obaw,to dar od Boga i należy nim "zarażać" innych. Jezus przecież powiedział; "cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie". Proszę nie bać się pochwał, bo to znaczy, że ludzie doszczegają dobro, które tak naprawdę pochodzi od Boga. Mażna by do następnych błogosławieństw dopisywać komentarz, ale boję się o pokorę czcigodnego, aby sie w pychę nie zamienieła:) pozdrawiam ZB
OdpowiedzUsuńno, poprzez cytaty do "prawdy":
OdpowiedzUsuńJan 3:17
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Jan 9:39
Jezus rzekł: Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci , którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi.
Jan 12:47
A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić.
Tylko się nie śmiej mistrzu Rafale i podpowiedz: Po co on zszedł na tę ziemię?
A ja zatrzymam się na tym bardzo ciekawym fragmencie: Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem ojcowie ich czynili fałszywym prorokom". Dzisiaj robienie dobrego wrażenia, zastygnięty na twarzy - nie do końca szczery - uśmiech, pochlebstwa, czynią prostą i łatwą drogę ku uzyskania etykiety: "o jaki on miły", "jaki dobry", "jaki wspaniały", która wszystkie drzwi otwiera... W dzisiejszym świecie brakuje mi doniosłej powagi i odwagi nieczekania na pochwały, brakuje mi tego i w sobie i w innych...
OdpowiedzUsuńElle
Ja zaś uważam że zbyt wielu tych poważnych a niewielu tych, których stać na bezinteresowny uśmiech.
OdpowiedzUsuńMatka Teresa kazała napisać w swoim testamencie: "Miłujcie się jak Jezus miłuje każdego z was.... w waszej wspólnocie i wszędzie. Kochajcie i przebaczajcie sobie nawzajem zawsze.. zawsze... I to jest dla mnie recepta na życie błogosławieństwami , którego pragnę.
Pozdrawiam,
K.K
Miałam na myśli powagę, która jest "odejściem od rzeczy okrągłych zamieszanych uprzejmie kilka razy - od tresury uśmiechu..." /ks. J. Twardowski/.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam
Elle
Błogosławieni szurnięci, albowiem tu na ziemi są w raju :D
OdpowiedzUsuńZostawiłem tu jakiś czas temu komentarz z wpisem wspominającym o autorze.
OdpowiedzUsuńAutor odpowiedział m.in:
"Tłumaczyć wojującym ateistom sprawy wiary równa się przysłowiowemu lotowi z motyką na księżyc."
Zatem niech autor nie tłumaczy ateistom, ale teistom - poza katolikami - prawdy wiary o których tam wspomniałem oraz o których autor wspomniał w przytoczonym wpisie. Ciekawe jestem wytłumaczenia.
Te katolickie prawdy wiary to:
- zaprzeczenie czemuś jest potwierdzeniem istnienia tego czegoś (zapisane przez samego ks. Sorkowicza);
- ateista może być tylko idiotą (ks. Sorkowicz cytując Christiana Anfinsena);
- ateiści "marzą o złączeniu się ze światem zwierząt, ponieważ zwierzęta nie myślą";
- ateiści są winni komunistycznych zbrodni i powinni za nie przepraszać;
- ateiści nie są zdolni do odpowiedzialności, miłości i wierności;
- ateizm jest zagrożeniem dla polskości;
- ateizm "to wiara w to, że miłość nie istnieje i że człowiek nie jest osobą"
Ciekaw jesteś wytłumaczenia? Tobie wciąż wszystko trzeba tłumaczyć, podobnie jak dziecku mamusia tłumaczy i objaśnia świat. Zdaje się, że wyrosłeś już z pieluszek i dasz radę sam zrozumieć to i owo:) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńRobert
Zrozumiałem - katolickie wierzenia to jedne z najgłupszych znanych mi wierzeń. Ciekaw jestem tylko, czy księża mają jakieś wytłumaczenie dla wymienionych przeze mnie wierzeń, czy przyjmujecie je bezmyślnie z samej racji, ze wciskają wam to księża?
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jedno - "wciąż"? Czy coś mi kiedyśjuż tłumaczyłeś?
OdpowiedzUsuńAnonimowy? z 3 marca: "Katolickie wierzenie to jedne z najgłupszych znanych mi wierzeń" Pięknie się odkryłeś.
OdpowiedzUsuńDla mnie jesteś persona non grata
Robert
Co w tym odkrywczego? To chyba logiczne, ze jako ateista i osoba, która rozumie czym jest godność, takie rzeczy bedą głupotami. A może rozwiń "mądrość" wiary w to, ze każdy ateista to idiota lub, że ateiści nie mają uczuć wyższych?
OdpowiedzUsuń"Błogosławieni , którzy wprowadzają pokój.."
OdpowiedzUsuńAutor krytykuje szufladkowanie jako przejaw pychy. Niedawno jednak sam wrzucał wszystkich ateistów do jakiegoś "światowego ruchu niewierzących" przypisując im wypełnianie "dokumentów programowych" czy też podpisywał się pod twierdzeniem, że "tylko idiota może być ateistą". (R. Sorkowicz - "Ateistyczny (niby)monopol na rozum").
OdpowiedzUsuńZnowu ten katolicki fałsz...
http://ateistaa.blog.onet.pl/
Każdy człowiek jest mi bratem i każdy jest dobry, o ile nie uprze się udowodnić, że jest inaczej
OdpowiedzUsuńAlleluja. Alleluja! Wesoły nam dziś dzień nastał, Chrystus bowiem zmartwychwstał :))
OdpowiedzUsuńPrzyszłam dziś nie po to, by sycić duszę, ale by złożyć życzenia i podziękować za słowa, których często potrzebuj, a które tu zwykle odnajduję :)
Życzę wielu łask Bożych, wytrwałości w pełnieniu Bożej misji i odczucia prawdziwej, jedynej Miłości.
Pozdrawiam świątecznie i serdecznie.
Kobieta-po-30.blog.onet.pl