„Chwała Żołnierzom Wyklętym –
Podziemna Armia Powraca”. Po raz trzeci dzięki inicjatywie śp.
Lecha Kaczyńskiego, prezydenta RP, i śp.
Janusza Kurtyki, prezesa IPN-u, w całym kraju przypominamy sobie nawzajem o
losie „oddziałów leśnych”, o oficerach Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość,
Narodowego Zjednoczenia Wojskowego i Narodowych Sił Zbrojnych, o więzieniach
stalinowskich wypełnionych po brzegi więźniami politycznymi („antypaństwowymi”,
jak wówczas ich nazywano) o różnej orientacji politycznej, od narodowców, przez piłsudczyków, chadeków po socjalistów.
Dzięki
ofierze Żołnierzy Wyklętych i ich rodzin przetrwała nie tylko pamięć o
bohaterstwie polskich patriotów w czasie wojny, ale i o tym, jak naprawdę
wyglądała powojenna okupacja Polski przez Sowietów. Dziś ciąży na nas obowiązek
zachowania tej pamięci.
Niezłomności,
wierności, odwagi, zaangażowania uczymy się na przykładach. Opowieści o bohaterach,
ich wzór, a także jasna ocena zdrajców czy tchórzy, to najlepsza droga, by
wychować i wyćwiczyć w cnocie męstwa, umiarkowania i patriotyzmu kolejne
pokolenia młodych Polaków. Bez nich nie będzie Polski, bo nawet jeśli nie upadnie ona z
przyczyn geopolitycznych (a nasze położenie wcale się nie zmieniło), to upadnie
z powodu powolnego gnicia wartości i uznania, że nie istnieje nic, czemu warto
poświęcić życie. A człowiek, który nie potrafi się poświęcić, wegetuje, bliżej mu wtedy do bydlęcia, niż do kogoś, kto myśli, kocha, istnieje...
Maszerują cicho niby cienie
Poprzez lasy, góry i pola.
Niejednemu wyrwie się westchnienie,
Idą naprzód, taka ich dola.
I idą wciąż naprzód, bo taki ich los,
I ani żal, ani tęsknota
Z tej drogi zawrócić nie zdoła ich nic,
Bo to jest „Zapory” piechota.
A gdy księżyc wyjdzie spoza chmury,
I nastanie cicha, piękna noc,
To leśnej piechoty ciągną sznury,
Widać wtedy siłę ich i moc.
Choć twardą im była germańska dłoń,
Do boju ich parła ochota.
I zawsze zwycięstwo musiało ich być,
Bo to jest „Zapory” piechota.
Teraz za drugiego okupanta,
Jeszcze nam nie oschła jedna krew.
Po zdradziecku sięga nam do gardła,
I w tajgi Sybiru chce nas wieźć.
Pomylił się Stalin, pomylił się kat,
A z nim ta zdziczała hołota.
Za Katyń, za Zamek, za Sybir, za krew,
Zapłaci „Zapory” piechota.
Oddział, a właściwie zgrupowanie
oddziałów mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, to jedna z największych i
najbardziej bitnych jednostek partyzanckich z okresu walki z komunistami.
Prowadzona przez charyzmatycznego dowódcę, cichociemnego, w okresie okupacji
niemieckiej dowódcę oddziału dyspozycyjnego Kedywu w Inspektoracie Armii
Krajowej Lublin – Puławy, mającego w swoim dorobku bojowym kilkadziesiąt
wystąpień zbrojnych przeciwko Niemcom, latem 1945 r. liczyła blisko 400 partyzantów.
Operowała w kilku pododdziałach na terenie województwa lubelskiego, kieleckiego
i rzeszowskiego. Bilans wystąpień zbrojnych Zgrupowania to kilkaset akcji
zbrojnych, z czego kilkadziesiąt o poważnym ciężarze gatunkowym (bitwy z
grupami operacyjnymi komunistycznych służb policyjnych i wojskowych, ataki na
posterunki milicji).
Działania oddziałów podległych „Zaporze” wytraciły swój
impet dopiero w okresie amnestii z lutego 1947 r., w ramach, której, zgodnie z
zaleceniami dowództwa podziemia poakowskiego (Zrzeszenie WiN), któremu
podlegało Zgrupowanie, znaczna część partyzantów „Zapory” ujawniła się i
zaprzestała walki. Sam „Zapora” nie skorzystał z „amnestii”, dzieląc los swoich
nieujawnionych podkomendnych. Jak zeznał przed komunistycznym sądem w toku procesu:
” [...] ta propozycja [złożona przez jego konspiracyjnych przełożonych
propozycja ujawnienia na korzystnych dla niego warunkach, - przyp. aut.] nie
odpowiadała mi, ponieważ byłem związany ze swoimi ludźmi trudem i walką, byłem
przecież ich dowódcą, więc nie chciałem umyć rąk i zostawić tych ludzi jak
grupy bandyckiej w terenie, bez dowództwa.
„Zapora” został aresztowany16 IX
1947 r. podczas próby przekroczenia granicy. Przeszedł nieludzkie śledztwo.
Został skazany wraz z pięcioma swoimi żołnierzami na karę śmierci i 7 III 1949
r. zamordowany wraz z nimi w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Przed podjęciem
próby wyjazdu na zachód, „Zapora” przekazał dowództwo nad nieujawnionymi
partyzantami Zgrupowania kpt. Zdzisławowi Brońskiemu „Uskokowi” (zginął 21 V
1949 r) i por. Mieczysławowi Pruszkiewiczowi „Kędziorkowi” (zginął 18 V 1951
r.). Ostatnim podkomendnym „Zapory”, który zginął od kul komunistów był sierż.
Jóżef Franczak „Lalek”, zabity przez grupę operacyjną SB-ZOMO 21 X 1963 r. W
sumie, w okresie walki z komunistami, zginęło lub zostało zamordowanych ponad
200 partyzantów „Zapory”. Miejsca Ich pochówku, poza kilkoma wyjątkami,
pozostają nieznane.
Warto dodać, że piosenka, którą podajemy
tu jako Marsz oddziału „Zapory” znana była, w różnych wersjach, także w innych
oddziałach partyzanckich na terenie Polski, m.in. w zgrupowaniu partyzanckim
AK-WiN do-wodzonym przez kpt. Mariana Bernaciaka „Orlika” – śpiewana była jako
„Orlika piechota”.
CHWAŁA BOHATEROM!
OdpowiedzUsuń