Mówią, że Różaniec to trudna modlitwa. A może właśnie dlatego trudna, że tak bardzo prosta. Mało w niej miejsca na nasze osobiste mądrości, pojękiwania, teologiczne spekulacje. W Różańcu bowiem liczą się przede wszystkim tajemnice z życia Chrystusa. On tam liczy się najbardziej i Jego Ewangelia, prawdziwa do bólu. Odmawiając Różaniec, nie "odmawiamy" siebie i może dlatego tak trudno niektórym Różaniec odmawiać. Nie „odmawiamy” siebie, choć odmawiamy go sobą…
Dlaczego modlitwa różańcowa wydaje się być trudna (i dla wielu „oświeconych” infantylna)? Powodów jest kilka. Po pierwsze: czas. Nasz cenny czas, którego mamy (co jest absurdem) wciąż tak mało. Bo czasu mamy wystarczająco dużo, tylko trzeba sobie wszystko sensownie zaplanować. Jeśli Różaniec jest „modlitwą nieustanną” to może doskonale wkomponować się w nasz harmonogram dnia. Przykładowo możemy się nim modlić jadąc rano do pracy, sprzątając dom (i nie będzie to profanacja), pracując na działce. Uświęcamy wówczas (w określonej intencji) nasze codzienne sprawy, zadania, obowiązki. Więcej, pozostajemy wciąż w relacji z Najwyższym, wypełniając siebie Jego obecnością.
Po drugie: forma. Wydaje się być mało atrakcyjna. Z góry narzucona. Sztywna. Owe jak najbardziej „iluzoryczne” argumenty padają często z ust tych, którzy skapitulowali, zanim dobrze zaczęli modlić się Różańcem. To prawda. Przełamać się i przekonać do czegoś wielkiego, jest nam czasami trudno. Ale jak to często powtarzam mojej młodzieży: chrześcijaństwo nie jest dla mięczaków. Analogicznie jest z modlitwą różańcową. Wielu zmanierowanych „brakiem wiary w siebie” katolików boi się, jak ognia, podjęcia duchowego wysiłku i solidnej pracy na polu duchowego dojrzewania. A przecież potencjał duchowy (podarowany człowiekowi przez Stwórcę) jest w nas ogromny. Łaski, dzięki której możemy budować solidne „domy na skale” Pan Bóg też nam nie żałuje, „leje się” ona potokami z Nieba, że aż huczy. Więc zanim skapitulujesz, weź się w garść, módl się żarliwie do Ducha Świętego i jazda, do roboty. Chwytaj różaniec i do przodu. Biegnij, ile sił w płucach. Startujesz w zawodach, wyposażony w świetne możliwości (jesteś ochrzczony, Pan dał ci wiarę, nadzieję i miłość), wsparty kibicowaniem tysięcy Bożych wariatów w Niebie. A i klub, do którego należysz (RCC, czyli Roman Catholic Church), trenuje cię (i wspiera) od lat, więc dasz radę, zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki…
Po trzecie: diabelska „promocja” innych wypełniaczy czasu, połączona z solidną ideologią pt. „Różaniec nie jest konieczny do zbawienia”. Na pierwszy rzut oka: racja. Można się modlić na różny sposób, we własnym stylu, różnymi innymi formami modlitewnymi. Jest jednak małe „ale”. Otóż Różaniec przez wieki doczekał się wielu teologicznych opracowań, wypełniał życie duchowe setek świętych i błogosławionych, miał świetną promocję ze strony Nauczycielskiego Urzędu Kościoła. Więcej: w czasie objawień maryjnych cały świat mógł wielokrotnie usłyszeć słowa, których Maryja nie wymyśliła sama. Bo kiedy Bóg posyła swojego Posłańca na świat, to ten mówi w Jego Imieniu i Jego słowa. Słowa wypowiedziane przez Maryję, szokują swoją prostotą. „Odmawiajcie różaniec”… Lourdes, Fatima, polski Gietrzwałd. Siostra Łucja, jedna z wizjonerek objawień fatimskich, nie pozostawia złudzeń: „Różaniec jest najlepszą bronią w walce z szatanem o duszę świata”… Tę tajemniczą broń Bóg umieszcza w dłoniach swych wiernych żołnierzy, walczących z szatanem i jego sługami krążącymi po świecie. Zapewnia nas o tym, wielki propagator modlitwy różańcowej, św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: "Choćbyście się znaleźli nad brzegiem przepaści, choćbyście mieli już jedną nogę w piekle, choćbyście się nawet zaprzedali diabłu jak jaki czarownik, choćbyś był heretykiem zatwardziałym i uporczywym jak szatan, wcześniej czy później nawrócicie się i zbawicie się, jeżeli - powtarzam wam, a zważcie dobrze słowa i treści mojej rady - będziecie pobożnie odmawiali Różaniec Święty każdego dnia aż do śmierci, w celu poznania prawdy i otrzymania skruchy i przebaczenia waszych grzechów”. Szatan nienawidzi Różańca. Ma świadomość, jak wielką moc i siłę ma modlitwa różańcowa. Jest ona przecież „pigułką” zawierającą w sobie wszystko, co rozpisano na tysiące tomów potężnych dzieł teologicznych. Jest „skrótem” całego Bożego Objawienia, zawiera w sobie słowa Jezusa („Ojcze nasz”), „Dobrą Nowinę” o Jezusie, wdzierającą się w nas drogą rozważań poszczególnych scen z Ewangelii, doksologię (czyli oddanie chwały Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu), stawia przy nas Niepokalaną, która miażdży swoją stopą węża. Wreszcie sprawia, że myśli, słowa, oddech, całe ciało wchodzi w realny kontakt z żywym i prawdziwym Bogiem, uzdrawiającym w nas to, co jeszcze pozostaje chore, zranione, zainfekowane podłym do bólu „egoizmem”…
Na zakończenie refleksji słowa, które dały mi kiedyś wiele do myślenia, autorstwa ks. Leszka Łysienia: „Różaniec może ocalić naszą wyobraźnię przed charakterystycznym dla naszych czasów zjawiskiem legastenii. Dolegliwość ta (schorzenie) polega na tym, że człowiek zna co prawda poszczególne litery, potrafi je nawet sylabizować, ale nie potrafi całego tekstu czytać ze zrozumieniem. Nie potrafi z liter złożyć zdania i pojąć tekstu. Bez wątpienia świat jest tekstem, skoro staramy się go zrozumieć, zaś on odsłania przed nami swoje tajemnice, to znaczy poddaje się rozumieniu. Legastenik jest skazany na sylabizowanie świata. Nie wystarcza sam rozum, aby właściwie czytać świat. Myślenie wedle praw logiki formalnej czy sylogizmu z przesłankami większymi i mniejszymi oraz konkluzjami jest niewątpliwie potrzebne i nic go nie zastąpi. Czy jest jednak wystarczające? (…) Modlitwa różańcowa uwalnia wyobraźnię od ciasnoty, jałowości i jednostronności postrzegania świata podpowiada jej, budząc wiarę, nadzieje i miłość, iż pełne i zrozumiałe odczytanie rzeczywistości, możliwe będzie wówczas, kiedy dotknie, doczyta się tajemniczego przejawiania się Boga w zwyczajności spraw ludzkich”…
„Odmawiajcie różaniec”… Poświęć 20 z 1440 minut dnia na niezapomnianą przygodę z Bogiem, biegnąc z Różańcem w ręku, ku wyznaczonej mecie. Nic nie stracisz, a wiele możesz zyskać… Legastenię duchową można uleczyć. Zrealizuj receptę i próbuj zaaplikować swojemu organizmowi najskuteczniejsze lekarstwo: modlitwę różańcową. Powodzenia…
Ps. Na październik polecam świetną lekturę duchową: Ks. Leszek Łysień, „Na tropach człowieka. Medytacje filozoficzne o wierze, nadziei, miłości i innych nie mniej ważnych sprawach modlitwą różańcową zainspirowane”, Kraków 2009.
Chrześcijaństwo to religia jak najbardziej dla mięczaków. Mięczaków, których podtrzymuje przy życiu bardzo wygodny, czarno-biały światopogląd, zwalniający z logicznego myślenia, a nawet je potępiający. Co prawda w bardzo zawoalowany sposób, ale jednak. Żeruje na nich zgraja cwaniaczków - próżniaków i hien cmentarnych, żyjących z handlu modlitwą i sakramentami i usuwających niewygodne komentarze.
OdpowiedzUsuńinny Tomek, piszesz brednie jestem chrześcijanką i jakoś z logicznym myśleniem nie mam problemu. Raczej u Ciebie występuje ten problem. Skoro poruszasz temat hien cmentarnych to wymien prawidłowo te hieny , mam na myśli obecny rząd, który zabiera część zasiłku pogrzebowego.
OdpowiedzUsuńUwielbiam różaniec. Od niedawna, przyznaję. Musiałem dojrzeć.
OdpowiedzUsuńAle wciąż dla mnie to modlitwa zbyt kontemplacyjna, żebym umiał poświęcić się jej w drodze czy podczas pracy. Może i do tego dojrzeję :)
Czy różaniec potrzebuje reklamy? Moim zdaniem tak, więc go reklamujmy: http://nawrocenie-matkaboza.blogspot.com
OdpowiedzUsuńśw. Jan Bosko (1815-1888)
OdpowiedzUsuńNiezliczone są łaski z nieba, które otrzymano wskutek tej modlitwy. Za pomocą Różańca św. zwyciężone zostały herezje, naprawione obyczaje, oddalone zarazy, zakończone wojny, odzyskane oraz zachowane cnoty czystości, a ponadto obronione dusze przed wszelkim zasadzkom szatana.
Różaniec jest przedłużeniem Zdrowaś Maryjo, którym można uderzyć, zwyciężyć i zniszczyć wszystkie piekielne moce
+ doskonałe... Bosco jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy - ale po co, na co tak sie wypowiadasz, że to brednie? Ja jego zdanie np. szanuje i sie po trosze z nim zgadzam. Trudno jest wierzyc, cholernie trudno jest ogarnac kosciol jako lud, jako cos boskiego. Czesciej sie postrzega kosciol jako instytucje lub dobrze prosperujaca firme.
OdpowiedzUsuńA w różańcu brakowało zawsze i brakuje tzw. mantry. Sa niepotrzebne przerwy dlatego jak sie modlilem kiedys to mowilem od razy 5 x Ojcze nasz, 5 chwała, i jechalem ze zdrowaśkami i to było ok :) Polecam różaniec zamiast tabletek na sen.
Co to jest jak nie brednie "Chrześcijaństwo to religia jak najbardziej dla mięczaków. Mięczaków, których podtrzymuje przy życiu bardzo wygodny, czarno-biały światopogląd, zwalniający z logicznego myślenia, a nawet je potępiający"
OdpowiedzUsuńCzytając takie wypowiedzi innego określenia nie znajduje.
św. o. Pio (1887-1968)
Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi.
Podajcie mi moją broń - mówił Ojciec Pio, gdy czuł, że traci siły w walce ze złem. - Tym się zwycięża szatana - wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec.
Pozdrawiam Kalina
Kiedy człowiek bywa zaskoczony, ale nie zdziwiony…
OdpowiedzUsuńZrozumienie tego co wbrew wydawać by się mogło, czymś przecież bez wyrazu,(bo przecież monotonnym) bez barwnym(bo bez emocji i duchowych zachwytów), bez kształtu, zapachu i smaku (bo tylko jest powtarzanym i przypominającym o sobie popiołem żarliwości). Lecz w blasku wiary i słów ożywa i kwitnie to, co wydawało się być suchym i martwym. A jednak to co otwiera przed nami ta modlitwa nie jest tylko(i może tylko),opadającym popiołem ale kuźnią Bożą, w której przetapiasz swoje serce na wzór tego jedynego, to ona uwalnia od złudzeń, fantazyjnych lotów, ucieczek w krainę marzeń i pragnień lecz jest źródłem „cierpliwości” której tak bardzo potrzebujemy.
Każda Kalina to super dziewczyna ! ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Mamy! REKLAMA JUŻ DZIAŁA. TsJ;-)
OdpowiedzUsuńSzczęść Boże, dodaje ten bloog do swojej przeglądarki
OdpowiedzUsuńhttp://promyczekdonieba.blog.onet.pl/
Oh wow, my name is Sorkowitz and I live in the US. I wonder if we are part of the same family? I had heard before the family came here it was spelled something like yours "Sorkowicz."--Nancy
OdpowiedzUsuń