Wzruszyłem się dzisiaj… Na pogrzebie. Kiedy skończyłem modlitwę, najbliższa rodzina zmarłej zaczęła podchodzić do trumny, by ostatnim dotykiem dłoni pożegnać się z matką, babcią, prababcią, siostrą, ciocią, przyjaciółką. Na końcu zbliżył się do ukochanej żony małżonek. Starszy pan, z laseczką w dłoni, przygarbiony lekko, z siwizną mijającego bezpowrotnie czasu we włosach. Zaczął czule gładzić twarz swojej żony. Potem włosy. Trumnę zamknięto. Choć we łzach poczciwego starca, wciąż odbijała się twarz ukochanej małżonki…
Przeżyli ze sobą sześćdziesiąt lat. Wychowali trójkę dzieci. Doczekali się wnuków i prawnuczki. Stali się jeszcze jednym, namacalnym dowodem na to, że co Bóg złączył, człowiek rozdzielać nie może i nie powinien. Widziałem, jak mocne zrobiła wrażenie owa małżeńska katecheza z pogrzebu, podarowana za darmo zebranym w kaplicy cmentarnej. Nie opuszczę cię aż do śmierci…. Bo ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską… Nie ślubuję ci nowej pralki, plazmy na pół ściany, wygodnego domku i samochodu, którym dojedziesz do pracy… Ślubuję ci coś, co nie z nas pochodzi, ale w nas zamieszkało, czyli miłość sięgającą głębiej i dalej… Gdzie wzrok nasz słaby dojrzeć wszystkiego nie zdoła, bo nie potrafi…
W dłoni starszego mężczyzny, gładzącego delikatnie wybrankę życia, można było wyczuć przedziwną i szokująco (nie)realną siłę, która jest w stanie nawet w przestrzeni trumny, żyć wciąż i na nowo, przebijając się przez bramę śmierci. Staruszek nie dotykał trupa. Jego dłoń nie powędrowała ku kościom policzkowym, pokrytym pomarszczoną, martwą skórą. To wszystko wyglądało jakby leżeli obok siebie, późnym wieczorem i tuż przed snem on gładził ją z miłością, dziękując za jeszcze jedne, wspólnie przeżyte godziny… Dotyk pełen miłości, prawie że erotyczny, a jednak nigdy nie pozbawiony poczucia wstydu, jakiejś intymności, którą Bóg podarował każdemu człowiekowi jako pancerz ochronny przed wyuzdaniem i profanacją tego, co święte… Bo miłość jest święta… Także ta erotyczna i łatwo ją sprofanować, złajdaczyć, zeszmacić…
Tego samego dnia, staruszek dotknął jeszcze jednego Ciała. Przyjął Ciało Chrystusa, szeptając do Bożego ucha: „Pamiętaj o niej, o mojej ukochanej”… Ten, który ich połączył, przychodzi, by podnieść starca na duchu i przypomnieć mu jeszcze raz: „nie tylko do śmierci… ale i dalej… jesteście ze sobą dalej”… Bo miłość nigdy się nie kończy. Jest, albo jej nie ma. Żyje, albo jest martwa. Ta Miłość, która kiedyś ich połączyła, scaliła, oplotła delikatną siecią wzajemnych zależności, która zrodziła serię poświęceń i ofiary…. Miłość, która na krzyżu dojrzewała niczym dorodny owoc, na drzewie skąpanym Słońcem… Miłość, która stała się Ciałem i która nigdy Ciałem być nie przestała. Ta Miłość przyszła do zapłakanego starca, powtarzając w rytmie mocno bijącego serca: „Ona żyje… I jest z tobą nadal… Twoja dziewczyna, twoja narzeczona, twoja małżonka… Twoja ukochana, której kiedyś ślubowałeś coś, o czym nie miałeś zielonego pojęcia, a jednak zaryzykowałeś, odważyłeś się, poświęciłeś”…
Kiedy na cmentarzu objąłem kruche ciało staruszka, usłyszałem słowa zmieszane ze łzami: „Dziękuję księdzu, dziękuję”… Padał mocny deszcz. Zrobiłem znak krzyża na czole wdowca, pobłogosławiłem go i ruszyłem w kierunku cmentarnej bramy. I pomyślałem sobie: „Mój Boże, jak szatan musi mocno nienawidzić świętego małżeństwa”… Skoro tak wielu dzisiaj mężczyzn i kobiet dezerteruje z pola walki o świętość swojego małżeństwa, zapominając, że jedno ciało, którym się stają, mieści tak naprawdę trzech… Jego, ją i tego, który mówi o sobie: „Jestem, który jestem”…
W dłoni staruszka dotykającej małżonki, która leżała w trumnie, Pan dał nam łaskę odkrycia śladów Nieskończonego… Może ich śmierć jakoś rozłączyła. Ale nie „skończyła”. Bo, co Bóg złączy, nawet śmierć nie jest w stanie zakończyć…
Oby znaleźć drugą taka połówkę...
OdpowiedzUsuńNo proszę, jak pięknie i wzruszająco.
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko ile wielebny wziął za pogrzeb, bo średnia cena to 800 zł. i nie ma zmiłuj się.
Zarobek dla plebana musi być solidny, wszak podzielić on się musi z proboszczem i z kumplami po fachu, którym się pracować uczciwie nie chce.
ejże inny. popsułeś klimat tego tekstu. na wrażliwy i ciepły tekst odpowiadasz niestosownie, żadnej klasy... szkoda. w sumie apeluję do księdza by opinie nie na temat po prostu usuwać. bądźmy do rzeczy. będzie artykuł o kasie za pochówek, to sobie wtedy poużywasz. ok ?
OdpowiedzUsuńBóg jest Bogiem żywych nie umarłych ( Jezus ). Odparowanej wody pozostaje tyle samo, czyli to niby banalne powiedzenie, że życie zmienia się ale się nie kończy ma ogromną głębię.
OdpowiedzUsuńCzasem wolałbym by duchowni ostrożniej się wypowiadali nt małżeństw i trochę mniej tych ochów i achów :) bo wielu z nas, małżonków, popada w deprechę, że niekoniecznie i nie zawsze jest tak słodko, a bywa i gorzko ... samo życie. pozdrawiam.
Czytając dzisiaj ten tekst przypmniałam sobie o moim dziadku i babci są razem 61 lat i ich miłość jest właśnie taka jak tego pana z pogrzebu .Wiem że wielkim darem jest dla mnie podziwiać tą Miłość, która z dwojga czyni jedno.
OdpowiedzUsuńW logice Boga 1+1=3
(jeśli jest dwoje ludzi to zawsze przy nich znajduje się Jezus) :)
„ Wody nie ugaszą jej,
Nie da zdławić się przez wiatr.
Rzeki nie zatopią jej,
A jej żar to ognia żar.
Jak śmierć jest miłość, tak potężna jest.
Jak śmierć jest miłość, potężniejsza jest... ”.
Zachęcam by posłuchać - coś o miłości
Wody nie ugasza jej
http://www.youtube.com/watch?v=up8IBbnjWng
Będzie to piękne spotkanie - Mocni w Duchu
http://www.youtube.com/watch?v=Pv8dEXxlrcA )
Klara
Prędzej mi Sorkowicz nogi umyje, starannie wytrze i ucałuje, niż napisze cokolwiek o kasie duchownych. Nie wiesz naiwniaku, że jest to temat tabu, którego poruszać nie wolno ?
OdpowiedzUsuńW całej Polsce na dzień dzisiejszy średnia cena za pogrzeb to 800 zł.
Jak człowiek biedny, to kazanie też będzie biedniejsze.
Moim zdaniem ksiądz, który krzyknie za "imprezę" więcej niż 200 zł. nie jest godzien nazywać siebie sługą bożym, lecz co najwyżej hieną cmentarną. Razem z przygotowaniem rzadko trwa to dłużej niż półtorej godziny.
Faktem jest, że pogrzeby to dla księży zwykła działalność biznesowa i nie ma się co spierać w tym temacie.
Zaprawdę powiadam ci, nie moja to wina, że jest jak jest, a napisałem prawdę. Ponoć prawda ma nas wyzwolić, ale duchownych chyba to nie dotyczy. Zwłaszcza tych wyższego szczebla, dla których bogiem stała się mamona.
"Unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka" (2 Kor. 4,2)
nie sądźcie a nie będziecie sądzeni ...
OdpowiedzUsuńzajmujesz się źdźbłem w czyimś oku, a co robisz z własną belką ?
niepotrzebnie generalizujesz
nie wiem ile dostał Sorkowicz, nie moja sprawa
ale sądzę, że tego tu nie napisał dla i za kasę.
księża nie są znikąd, podobnie politycy, nauczyciele, policjanci czy urzędnicy. są z nas, ze społeczeństwa. a poziom społeczeństwa wg niektórych obrazują ... więzienia :(
- więc spoko, znasz Pismo jak widzę, to chyba i znasz pierwsze akapity z 1 listu św. Jana, psalm 51 i Jr 10.23
pozdrawiam mister gorączka
spróbuj dostrzec w tym tekście dobro
sobie i innym, dedykuję piosenkę kultu pt. piosenka młodych wioślarzy, a zwłaszcza refren,
OdpowiedzUsuńsorry za niedokładny cytat :)
ojjojojojojjojojojojojo j!
ojojojojojojojojojojjojo j!
oj,oj!
To jest niesamowite. Gdy człowiek przeżył z drugą osobą kilkadziesiąt lat - nie sposób nie zrozumieć bólu, gdy teraz właśnie musi ostatni raz spojrzeć na twarz ukochanej osoby, obok której kładł się spać i budził większość życia, z którą razem cieszył się i smucił, walczył z różnymi problemami i po kolei je pokonywał.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, gdy tacy ludzie szybko potem umierają. Sami mówią wprost - jak ja mam sam tutaj żyć, skoro całe życie było z nim/z nią? Gasną, bo nie potrafią nauczyć się żyć samemu.
ehhhh i znowu pan tomek musiał zepsuć sobie humor niewybrednym komentarzem... coś mi sie zdaje że zazdrości Ci Ojcze Rafale tej Radości bożej, tego Twojego umiłowania nas zwykłych ludzi....
OdpowiedzUsuńPiękny tekst o miłości, wręcz zmusił mnie do refleksji nad swoim trudnym małżeństwem.
Chciałabym tak żyć jak opisywani chciałabym tak życ jak ci opisywani staruszkowie, miec tyle miłości i dostać tyle miłości....Bea
Cóż, miłości chyba są różne-tak, jak ludzie. Nie każdy trafi na taką osobę,żeby wspólnie móc pielęgnować takie uczucie. Niektórzy nie potrafią docenić tego, co mają. Obserwuję różne małżeństwa i jest różnie. Wszystko zależy od ludzi. Czasami sami zamieniają swoje życie w piekło, chociaż powinno być tak jak w opisanej historii. Wiadomo, że nie zawsze jest różowo, ale dojrzałość polega na kompromisach i akceptacji wad drugiej osoby. A "inny Tomek"? Z niesmakiem odczytałam jego wpisy nt. pieniędzy. Z uporem jakby nie rozumiejąc wymowy tego tekstu, sprowadzał wszystko do spraw trywialnych. A gdzie jest powiedziane, że ksiądz ma pracować charytatywnie? Księża są różni, pochodzą z róznych środowisk i rodzin. Nie są z nieba, tylko z naszego społeczeństwa. Wkładanie wszystkich"do jednego worka", takie uogólnianie jest błędem. Jestem ciekawa, ile szanowny "inny Tomek" zarabia. Tego nie pisze, tylko się zajmuje cudzymi kieszeniami. A granica opłat tego rodzaju jest umowna. Czasami sami parafianie ją zawyżają, nie wiem, po co. Np. raz widziałam, jak pewna pani dała "na tacę" 50 zł, i to tak, aby większość ludzi to widziała, bo wyszła podczas mszy na środek i goniła tego dziadka z koszyczkiem. I po co? Zeby się pokazać, popisać? Na tacę dają ok. 1zł lub 2, jak widziałam. Pewnie ją stać, jej sprawa, widocznie nie zbiednieje.
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym spotkać taką miłość...Taką prawdziwą, czystą, piękną miłość. Piękna historia, wzruszająca- z jednej strony przykra, bo przecież odeszła ukochana osoba, ale jakże głęboka, ukazująca, że jednak w dzisiejszym świecie istnieje jeszcze prawdziwa miłość.
OdpowiedzUsuńKlaudia
ile można stracić zawierając sakrament małżeństwa bez świadomości jego wielkości... ten tylko się dowie, kto Bogu pozwoli szczerze w niego uwierzyć... a więc wierzę ;-) TsJ;-)
OdpowiedzUsuńAmen.
OdpowiedzUsuńPochodzę z ziemi warmińskiej - urodziłam się w Dobrym Mieście. Moja mama wychowała się na kurpiowskiej wsi i przez całe życie harowała jak przysłowiowy wół, a mój tata pochodzi z litewskiej szlachty, był zesłany za młodu na Sybir i przez długie lata męczył się z traumą - od ponad 40 lat choruje na astmę. Oboje rodzice zawarli wcześniejsze związki małżeńskie sakramentalne, które się rozpadły. Z tego związku niesakramentalnego narodziłam się ja i moje dwie siostry. Kocham moją rodzinę, ponieważ Bóg dał mi ogromny głód Jego Miłości. Bez Boga życie jest puste i niespełnione.
Poznałam księcia z bajki - młodego mężczyznę, którego tata jest anonimowym alkoholikiem, a jego mama została wychowana w niepełnej rodzinie, bo jej własny ojciec zostawił rodzinę dla kochanki.
Trzy lata temu zawarłam związek małżeński. Mój mąż zostawił mnie dla kochanki. W poniedziałek jest rozprawa rozwodowa. Nie daję już psychicznie rady z całym ogromem cierpienia, któe przyszło mi doświadczyć.
Kocham mojego męża i proszę Boga o uzdrowienie naszych dwóch rodzin.
Potrzebuję kierownika duchowego. Czy Ksiądz chiałby nim zostać?
Felicito, to prawda jesteś w trudnej sytuacji,
OdpowiedzUsuńnie zniechęcaj się, bądź dzielna
obiecuję modlitwę w Twojej intencji
Enia
Takie długotrwałe małżeństwo, to piękna sprawa. Ale ja zawsze zastanawiałem się nad regułką „co Bóg złączył, niech się człowiek nie waży rozłączać”. Dlaczego twierdzi się, że dwoje ludzi zostało połączonych przez Boga? Przecież często(znając troszkę historię), Bóg nie maczał w tym swoich palców. Układy, interesy, czasami też i miłość miały wpływ na zawierane małżeństwo. Ale dlaczego Boga mieszać do nieudanych związków. Dlaczego obarczać Go odpowiedzialnością, za nieudane związki? Po co w ogóle to stwierdzenie.
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąc, to ja też jestem ciekaw, ile szanowny autor tego wpisu zażyczył sobie za… powiedzmy godzinę pracy, przy pogrzebie
Piękny opis! ma Ksiądz wielki talent, czasami zdarza nam się uczestniczyć w takich sytuacjach, gdy w czyimś spojrzeniu, geście, reakcji na wyjątkową sytuację możemy dostrzec, odczuć i na chwilę zrozumieć coś tak bardzo wielkiego, przerastającego nasze ziemskie życie, pochodzącego od Pana Boga, tylko tak trudno jest to ogarnąć myślami, a więc tym trudniej opisać słowami;
OdpowiedzUsuń@inny Tomek - jest zrozumiałe, że prosisz aby wysokie ceny pochówku zostały wytłumaczone, ale moim zdaniem wybrałeś strasznie źle miejsce, zadaj to pytanie ale koniecznie przy jakimś innym wpisie; bo ten wpis wcale nie jest o pogrzebie! jest o bardzo ważnej sprawie i myślę, że obecnie mnóstwo młodych osób cierpi na brak daru zrozumienia wielkości sakramentu małżenstwa, spojrzenia na małżeństwo jako coś co tak bardzo połączonego z Panem Bogiem, co może nam tak pomóc w spojrzeniu od właściwej strony;
myślę też, że opisana sytuacja nie jest smutna - wręcz przeciwnie, bo przecież te osoby dożyły razem tak dobrego wieku, można sądzić że przeżyły je bardzo dobrze, mieli dzieci i doczekali prawnuczki; oby Pan Bóg wszystkim nam pozwolił tak szczęśliwie przeżyć :-) ale to Prawdziwe Szczęście przygotowuje nam poza życiem ziemskim :-) myślę, że to jest właśnie najważniejszy dowód na istnienie Pan Boga - każdy człowiek nosi go w sobie - ta tęsknota za Prawdziwym Szczęściem - za czymś co w naszym ziemskim życiu jest nieosiągalne i tak jak i my nie stąd pochodzi