Mam na myśli niespotykane od kilku stuleci prześladowanie chrześcijan przez brać muzułmańską. I nie są to wcale pojedyncze przypadki. Drodzy państwo, może czas przejrzeć na oczy: islam wypiera chrześcijaństwo ideologią, fałszowaniem historii, przemocą i biologią (czyt. rozmnażaniem). Brzmi kontrowersyjnie? Może i tak, ale nie ma co się oburzać, wystarczy na spokojnie prześledzić losy świata i islamskiej rewolucji, która od początku miała i ma za zadanie zniszczyć wszystkich i wszystko, co chrześcijańskie.
W 2011 roku pismo Al Azahara w następujący sposób instruuje i poucza egipskich muzułmanów: "Muzułmanin, który zabija drugiego muzułmanina, zasługuje na śmierć, jeśli jednak muzułmanin zabije kopta (chrześcijanina), kara musi być łagodniejsza, bowiem istoty wyższej nie można pozbawić życia za zamordowanie istoty niższej". O tym, że mamy tu do czynienia z jedną z najgorszych form współczesnego "rasizmu", świadczy również dyskryminująca notka w dowodzie osobistym każdego chrześcijanina w wielu islamskich krajach. Żeby było jasne, kto jest istotą niższej kategorii, którą można spokojnie zarżnąć.

"Przepisana wam jest walka, chociaż jest wam nienawistna" (II, 216)
"Zabijajcie bałwochwalców, tam gdzie ich znajdziecie; chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie dla nich wszelkie zasadzki" (IX, 5)
"Zabijacie ich, gdziekolwiek ich spotkacie" (II, 191)
"Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, którzy nie zakazują tego, co zakazał Bóg i jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy- spośród tych, którym została dana Księga (Żydzi i chrześcijanie - przyp. autora) dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni" (IX, 29)

B. H. Levy, francuski myśliciel żydowskiego pochodzenia, na łamach "Corierre della Sera" /numer z 27 maja 2003 r./ zauważa, że gdy "antysemityzm, dzięki Bogu, stał się w naszym regionie przestępstwem, za które wymierza się karę, gdy postawy antyarabskie i antyromskie spotykają się na szczęście z potępieniem, gdy wytyka się palcem wszelkie objawy dyskryminacji mniejszości (czy to etnicznych, czy to seksualnych, czy wyznaniowych) - wobec masowych prześladowań chrześcijan nikt nie podnosi sprzeciwu". Do zadumy skłania fakt, że myśliciel pokroju Levy'ego, który nie jest katolikiem, apeluje o dostrzeżenie i napiętnowanie "globalnej nienawiści, krwawej furii, której chrześcijanie padają ofiarą".
Jest jeszcze jedna sprawa, która budzi we mnie "jaskółczy niepokój", mianowicie islamskie fałszowanie historii, które przyjęło się dobrze i owocnie na wielu intelektualnych oraz politycznych salonach Europy zachodniej. Wystarczy od czasu do czasu zerknąć też na portale internetowe Onetu, Wirtualnej Polski czy Interii. Co jakiś czas bowiem rzucane są tam perełki w stylu "czarna legenda inkwizycji" albo "krwawa historia krzyżowców". Szczególnie o tych ostatnich (w związku z islamską propagandą) warto wspomnieć, bowiem "ahistoryczne fantazje" dotyczące tematu krzyżowców wyrastają jak grzyby po deszczu i wchłaniane są przez wielu Polaków, szczególnie tych młodych, (których kontakt z nauką i historią ograniczony jest często do lektury Wikipedii, oglądania Discovery i czytania bzdurnych tekstów, wyprodukowanych przez ateistycznych i lewackich "myślicieli").
Czy któryś z nich wie np., że praktycznie do 1980 roku muzułmanie nie nadawali krucjatom wielkiego znaczenia historycznego, ignorując je, bo dobrze wiedzieli (używając swojego mózgu), że krucjaty były wojną o wolność chrześcijan, których domostwa, ziemie i kraje znalazły się na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia (w wyniku islamskich najazdów) w posiadaniu muzułmanów. Czy wiemy (i mamy świadomość), że dopiero w 1899 roku ukazała się pierwsze dzieło muzułmańskie o krzyżowcach autorstwa Saida Alego al-Haririego, w którym naśladując Scotta i Michauda (dodajmy - europejskich pisarzy, którzy zafundowali europejskiej "gawiedzi" pseudo-intelektualnej karykaturalnie przerysowane opowiastki o krzyżowcach) rozpoczął erę zniekształacania historycznych faktów i robienia z muzułmanów ofiar agresji a z Krzyżowców bestie okrutne. Ale o tym innym razem, bo temat ciekawy.
Islamskie rzezie i prześladowania chrześcijan budzą oburzenie i niepokój. Potrzebny jest dialog, potrzebna jest modlitwa. Ale czy sytuację dziejową, w której muzułmanom pozwala się na wszystko (chrześcijanom natomiast praktycznie: na nic, zapomnijcie o budowach świątyń chrześcijańskich w krajach muzułmańskich, cieszcie się setkami minaretów, którymi pokrywana jest Europa, zakazami i znoszeniem symboli chrześcijańskich w Europie, bo muzułmanom kojarzą się z krzyżowcami...) można jeszcze podciągnąć i upiększyć słowem "dialog" skoro go nie ma i wręcz przeciwnie, wszystko działa w jedną stronę, przy aprobacie bezradnego Zachodu. Cóż, chyba ma rację Michael Coren pisząc, że: "świat Zachodu jest zbyt niezdecydowany w samoidentyfikacji i na tyle pogrążony w poprawności politycznej, że nie jest w stanie zdecydowanie przeciwstawić się tym poglądom", uzupełnijmy - poglądom o założeniach absurdalnych, że to muzułmanie od wieków byli prześladowani i atakowani, więc teraz wybiła godzina i chłopcy Allaha ruszyli w bój, w imię dziejowej sprawiedliwości.
Jedno jest pewne: dżihad ma się dobrze, muzułmanie się rozmnażają równie szybko jak minarety, chrześcijanie to psy i istoty niższej kategorii, bić ich w mordę i zarzynać. Prześladowania trwają, Zachód milczy, Chrystus cierpi i pyta się świat Islamu, tak jak niegdyś Szawła: "dlaczego Mnie prześladujesz?" Jeśli bowiem krwią spływa ciało mistyczne Chrystusa, jeżeli cierpią w krajach arabskich tysiące chrześcijan, cierpimy i my. Dżihad w domu i zagrodzie. Cierpi cała wspólnota wyznawców Chrystusa i chyba można już spokojnie zacząć się bać, dopadną fizycznie i nas. Przesadzam? Może... No cóż, przesadzają muzułmanie, przesadza Zachód, przesadzam i ja. No chyba że czarny scenariusz islamizacji Polski się spełni. Wtedy nie będę już przesadzał tylko się modlił, ile wlezie, o wskrzeszenie krzyżowców, którzy dobrze wiedzieli jak przyjaźni i słodcy potrafią być wyznawcy Allaha, wierni wielkiemu Prorokowi i słowom Koranu.
Tak, bo według islamistów pokój jest wtedy, kiedy jedyną wyznawaną religią jest islam. Ładny mi 'pokój'.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bardzo Ksiądz upraszcza pomijając dwa niezwykle istotne w moim przekonaniu fakty. Pierwszy dotyczy tego, że islam jest religią, która nie miała jeszcze swojej reformacji przeprowadzonej jak europejska reformacja w duchu głębokiego humanizmu szanującego indywidualny wybór jednostki. Drugi fakt związany jest wprost z tym, że obecnie islam - podobnie jak europejskie chrześcijaństwo czasów średniowiecza - jest wręcz organicznie zrośnięte ze sferą polityczną, która formuje całą masę ograniczeń kulturowych i społecznych. W takim kontekście użyte przez Księdza cytaty z Koranu są zrozumiałe, gdyż są wykorzystane z premedytacją przez religijnych polityków. Nadużyciem jest jednak formułowanie w oparciu o nie sądów twierdzących, że islam to religia przemocy, zemsty, krwi, itd. Analogicznym nadużyciem na gruncie chrześcijaństwa byłoby tłumaczenie maskary w Srebrenicy cytatami opisującymi rzeź Madianitów.
OdpowiedzUsuńAleż Piotrze islam miał swoje reformacje (przykład: Turcja) i wiele to nie dało. Co zaś do nadużyć związanych z określeniami "islam to religia przemocy" niestety historia i zdarzenia ostatnich dziesięcioleci to potwierdzają. Możemy użyć najpiękniejszych słów, genialnych konstrukcji intelektualnych, możemy, ale po co: fakty mówią za siebie. Islam jest religią ukierunkowaną na "nawrócenie" wszystkich "bezbożnych" (w szczególności Żydów i chrześcijan), co też widać gołym okiem w świecie współczesnym. Czy upraszczam? Nie wiem, wiem natomiast, że za dobrze się nie dzieje a muzułmanie robią swoje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCo zaś do "analogii" chyba wiesz dobrze Piotrze, że nie wszystkie (tak nas bynajmniej uczono na filozofii) są trafne i oddają sedno problemu :))
OdpowiedzUsuńPisząc o reformacji miałem nie myśli gruntowną analizę i krytykę tradycji, nie zaś mało istotne reformy (np. pozwolenie kobietom na prowadzenie samochodu). Reforma a reformacja to zupełnie odmienne zjawiska, choć bazujące na tym samym mechanizmie.
OdpowiedzUsuńDlaczego więc islam nie miał swojej reformacji? Dlatego, że sprawa dotyczy państw wyznaniowych, takich, w których prawo stanowione oparte jest o kodeks religijny - w takich państwach naprawdę ciężko jest korzystać ze swobód tak cennych jak wolność myślenia, wypowiedzi, krytykowania i reakcji na krytykę – bez obawy o represje ze strony państwa. Ostatnio jeden z Tureckich kompozytorów opuścił swoja ojczyznę po ostracyzmie jaki dotknął go po tym, jak publicznie oświadczył, że jest ateistą.
Islam się cywilizuje, ale to praca dla pokoleń młodych muzułmanów, dlatego osobiście uważam utożsamianie wyznawców Allaha z panami, którzy samolotami lubią trafiać w drapacze chmur za krzywdzące uproszczenie.
Co w tej sytuacji jest najbardziej paradoksalne - ze wzgl. na osobę Księdza jako komentatora - to, że islam cywilizują środowiska, które byłyby poprzez medialnie uproszczenia kojarzone z przeciwnikami zinstytucjonalizowanej religii: np.islamskie feministki.
Co zaś do wnioskowania per analogiam - ma Ksiądz absolutną rację - ten typ wnioskowania ma zdecydowanie więcej logicznych wad niż zalet, dlatego użyłem go jako przykładu nadużycia. Na koniec pozwolę sobie na braterskie semantyczno-polonistyczne upomnienie: bynajmniej znaczy tyleż co wcale, a często bywa - ze względu na podobne brzmienie - używane w niepoprawnym znaczeniu jako przynajmniej. Co bynajmniej nie jest wielkim grzechem. :)