
Jednym z naszych największych kapłańskich grzechów jest „brak czas”. I choć Pan Bóg daje nam 24 godziny, tyleż trwa przecież doba, wciąż z tym czasem mamy problemy, bo co tu dużo gadać, nie potrafimy go dobrze wykorzystać. A ludzie wciąż przychodzą do księdza, bo gdzie mają iść?... Święta Teresa Wielka powtarzała jak mantrę słowa: „Nie bój się zostawić swojego nabożeństwa dla siostry”, dla tego, który do ciebie przychodzi, również. I dodawała: „zostaw Boga dla Boga”…
Kiedy podnoszę rano swoje ciało, jednego jestem pewien, że spotkam dziś ukrzyżowanego Jezusa. Czy będzie to mój współbrat (a jest nas w Szczecinie dwunastu), czy ktoś inny, przyjdzie Ukrzyżowany i będzie to jeszcze jedna szansa „by On wzrastał a ja się umniejszał”.
Taki pan Andrzej. Bezdomny, który na naszej plebanii pojawia się czasami zupełnie nie w czas. A jednak przychodzi. Prosi najczęściej o kubek gorącej kawy, kromkę chleba. Czasami mam ochotę Andrzejka „przegonić”, przecież się śpieszę, muszę iść do konfesjonału, do szkoły. Ale też wiem, że ilekroć z Andrzejkiem pogadam, tę kawę mu zaparzę, dzień układa się zupełnie inaczej. I więcej miłości cierpliwej w kapłańskim sercu się pojawia…
Pokusa izolacji jest podłą pokusą. Opowiadał ostatnio pewien karmelita, że szczególnie w ich klasztorach pojawia się taka pokusa: „podnieśmy mur klasztorny o dwa metry i trwajmy na modlitwie”. Czyści jak anioły, podli jak diabły. Ograniczeni manią świętości, możemy zamknąć się na Ukrzyżowanego. Ograniczeni diabelskim „brakiem czasu”, potrafimy „czas błogosławiony” marnotrawić, jak nikt inny. Kiedyś w moim pokoju stał telewizor. Po kilku miesiącach musiałem go wyrzucić. Nie dało się z nim żyć. Byłem zbyt słaby. Jakiś fajny program, jakiś fajny film. Wciąż coś fajnego, a ludzie bez pasterza. No przecież trzeba się zrelaksować, odpocząć. Koszmar. Powiedział mi kiedyś jeden pobożny staruszek, że „najtrudniej jest dodzwonić się na parafię”. Zrobiło mi się głupio…
Ludzie chcą księdza, nie chcą programów duszpasterskich. Nasze kapłańskie problemy z czystością i celibatem są często spowodowane takim właśnie stylem życia. Miłość dojrzewa w ofierze. Ale jak ma dojrzewać, kiedy wchodzę w izolację, zamykam się w czterech ścianach, telewizja, Internet, sauna, basen. Jest wielką sztuką mieć czas na wszystko. Na modlitwę, pracę, odpoczynek. Choć najpełniej kapłańskie serce dojrzewa w relacji z innymi. Jest wiele momentów w życiu kapłańskim, które pozwalają księdzu spotkać Ukrzyżowanego. Sakramenty, Eucharystia szczególnie, ale nade wszystko: Sakrament pokuty i pojednania, katecheza, biuro parafialne. Wszędzie tam pojawia się żywy człowiek. Chce się wygadać, wypłakać. Jakże czułe musi być to nasze kapłańskie ucho. A czasami wystarczy tylko słuchać. Godzinę, dwie… Ten czas słuchania wypełnia się powoli Ukrzyżowanym, ziarno obumiera, pojawia się „prawdziwe życie” w człowieku i księdzu…
Św. Augustyn napisał w jednym ze swoich komentarzy do ewangelii Janowej: „Quid tam tuum quam tu, quid tam non tuum quam tu”… Co też znaczy: „Cóż jest tak bardzo twoje jak ty sam, cóż jest tak mało twoje jak ty sam”…
Ksiądz nie należy do siebie. Myślę, że kiedy ksiądz pojmie to do końca i przekuje na swoje (i nieswoje) dwadzieścia cztery godziny, darowane mu przez Pana, będzie dobrze. Orientacja na człowieka. To pierwsza orientacja, którą odziedziczyliśmy po Panu. Jeśli ksiądz ma orientację (miłowania) na Boga i człowieka, jest normalny. A jeśli normalny (po Bożemu) to i święty. Ludzie wyczują to szybko. Mój Boże, muszę nad tym popracować…
Kiedyś ktoś powiedział o siostrach zakonnych jednego z francuskich klasztorów: „Przychodzą nie kochając nikogo, odchodzą przez nikogo niekochane”. Brakowało im czasu. Ludzie przychodzili i odchodzili z niczym. Smutne, ale prawdziwe. A ludzie?... Ludzie chcą księdza, nie programów duszpasterskich. Tylko tyle i aż tyle. Czy wasi księża mają dla was czas?...
Mają czas i cierpliwość. Życzę im tylko, aby zawsze mieli również siły. Bo znam takich (z różnych zgromadzeń i parafii), którzy dla dobra parafian nie dosypiają, nie dojadają i godzinami przesiadują w konfesjonale w najtęższe mrozy.
OdpowiedzUsuńTej siły również Księdzu życzę- z pozdrowieniami :)
Podziwiam ks. Rafała kiedy ze spokojem podaje kawę Andrzejowi. Teraz już wiem co daje mu ta posługa - więcej miłości i cierpliwości wobec innych. To prawda, Bóg nie pozwoli się prześcignąć w miłowaniu. Dzięki księże za tę kolejną lekcję, za przykład i zadanie do odrobienia, bo tak chyba trzeba to rozumieć. Szczęść Boże!
OdpowiedzUsuńKsiądz się nad sobą nie rozczula! (żartuję :P) Bycie księdzem to jak bycie superbohaterem - oni nie mają życia prywatnego. Nie lubię jak księża mówią "jesteśmy tylko ludźmi" - w ten sposób usprawiedliwiają swoje słabości (grzechy). Pan Bóg da Księdzu łaskę (nadludzką siłę charakteru) aby być superbohaterem.
OdpowiedzUsuńNie tylko księża mają być otwarci na ludzi i na służbę innemu człowiekowi. Pan Jezus każdego do tego powołuje, bez względu na wiek, płeć i powołanie.
Nie piszę tego bo dostrzegam drzazgę w cudzym oku, ale belkę w swoim!
Po tych pochlebnych komentarzach czas na łyżkę dziegciu:
OdpowiedzUsuńCo jest wyjątkowego w zaparzeniu kawy, wysłuchaniu kogoś, podanie pomocnej dłoni? "Pan Bóg da Księdzu łaskę (nadludzką siłę charakteru) aby być superbohaterem"? toż te czynności wykonują miliony osób na świecie!
Bez przesady w promowaniu księży na superbohaterów!
"Co jest wyjątkowego w zaparzeniu kawy, wysłuchaniu kogoś, podanie pomocnej dłoni? [..] toż te czynności wykonują miliony osób na świecie!" a mimo wszystko wciąż są tacy, którym nie ma kto tego zrobić.
OdpowiedzUsuńKsięża właśnie temu poświęcają całe swoje życie, jest to służba drugiemu człowiekowi, tak jak to pisze ks. Rafał własnym kosztem. Jeżeli to nie jest bohaterstwo i heroizm (poświęcenie) to co nim jest? A to, że potrzebna jest ku temu łaska Boska to też muszę Cię przekonywać?
ja podobnie jak Ks. nie oglądam telewizji już od dość dawna , bo doszłam do wniosku , że tam nie ma nic co by mnie inspirowało :)
OdpowiedzUsuń"Księża właśnie temu poświęcają całe swoje życie, jest to służba drugiemu człowiekowi, tak jak to pisze ks. Rafał własnym kosztem. Jeżeli to nie jest bohaterstwo i heroizm (poświęcenie) to co nim jest? A to, że potrzebna jest ku temu łaska Boska to też muszę Cię przekonywać?"
OdpowiedzUsuńToż miliony ludzi pomaga innym! A DODATKOWO: wychowuje swoje dzieci, tworzy małżeństwa,ciężko pracuje fizycznie i umysłowo, codziennie boryka się z problemami, a ty nazywasz mówisz o kosztach własnych ks. Rafała? A co jest heroicznego i bohaterskiego w tym co robi, skoro ludzie robią i jedno i drugie? TO jest to, co powinno wzbudzać szacunek!
A co Ty Nomilk robisz dla innych?
OdpowiedzUsuńA czy ja powiedziałem, że tylko ksiądz może być superbohaterem? Ty też możesz nim być (jeśli jeszcze nie jesteś)! :P Każdy, kto odznacza się niezwykłymi czynami, męstwem i ofiarnością dla innych ludzi jest bohaterem. Przedrostek 'super' podkreśla niezwykłość zjawiska z racji tego, że w dzisiejszych czasach jest to naprawdę rzadkie gdy ktoś bezinteresownie pomaga innej osobie, gdy poświęca temu swoje życie (a nie tylko jednorazowo).
OdpowiedzUsuńNie chodzi też o to by podziwiać lub okazywać szacunek superbohaterom. Należy ich naśladować! Sam piszesz, że to wcale nie jest nadludzki wysiłek :P
Zdecyduj się co chcesz przekazać parafrazę parafrazy swoich słów albo coś bardziej odmiennego.
OdpowiedzUsuńRed-Letter Christian - zajmują się czymś zdecydowanie bardziej sensownym niż zindoktrynowany facet, twierdzący, że się strasznie poświęca (toć kobiety nie są księżmi - WIELKA TAJEMNICA?). Dodatkowo Red-Letter Christian nie wyżywają się na gejach, feministkach i łobrzydliwych ateistach.
Powtórzę, a co Ty Nomilk robisz dla innych? Bo w działaniach przeciwko innym ludziom masz swoje zasługi (mam na myśli deprecjonowanie dokonań innych ludzi)...
OdpowiedzUsuń