„Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce". (Mt 21,43). Dał ci Bóg wiele… Podarował ci swoją winnicę, pole żyzne, gotowe wydać plony stokrotne. Pod słowem „winnica” kryje się wiele: twoje życie, twoje ciało, twoja psychika, twoja dusza. A może – rodzina, dom, małżeństwo, młodość, kapłaństwo, życie zakonne… To wszystko jest „winnicą”. „Okopał ją i oczyścił z kamieni, i zasadził w niej szlachetną winorośl; w pośrodku niej zbudował wieżę, także i kadź w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody”… (por. Iz 5, 1-7)
Przeraża mnie czasami nieszczęsny dar wolności, którą sprezentował nam Odwieczny. Dar wolności, która ma swoją dramaturgię. Bo „wolność” potrafi być dramatyczna. Rozpisana na wiele aktów, „grana” przez bohaterów - tragicznych i komicznych zarazem, prawdziwych do bólu. Szczególnie wtedy, gdy opuszczają scenę. Podobnie jest z winnicą. Jest piękna, bo wyszła z rąk Najwyższego. Szlachetna winorośl, którą jesteś, pnie się ku słońcu, puszcza pędy, wydaje słodkie owoce… Bynajmniej taki jest zamysł Boga. I Jego najgłębsze pragnienie: byśmy w promieniach słońca i skąpani kroplami ożywczego deszczu, dojrzewali, nabierali kształtów, stawali się duchowo soczyści. Ale przychodzi moment, kiedy owoce trzeba zerwać. Zranić winorośl, odciąć owoce, ogołocić ją z tego, co najcenniejsze, co najbardziej słodkie i drogocenne…
Winnica to przestrzeń wypełniona niebiańską symetrią, w którą wdziera się z czasem dramatyczna konieczność cierpienia, ogołocenia, w której słychać przeraźliwy krzyk odzieranych z owoców winorośli…
Ale nie to w winnicy przeraża najbardziej. Winnica, którą nam Pan ofiarowuje, może być zbezczeszczona. Szczególnie wtedy, gdy zapominasz, że należy ona do samego Boga. Twoje ciało, twoja psychika, twoja dusza… Twoje życie, młodość, rodzina, małżeństwo – to wszystko należy do Boga. On jest Gospodarzem, On winnicę stworzył, okopał, z kamieni oczyścił… I powierzył Tobie… Pytam się dziś siebie i was… moi kochani: co z waszymi winnicami?... To prawda. Staramy się jak możemy, próbujemy (bo święty to jest ten, który próbuje), winnica jest areną, na której ścierają się ze sobą nasze piękno i nasza brzydota, odwaga i tchórzostwo, wiara i wątpliwości, nadzieja i rozpacz. Są też anioły walczące z demonami. W winnicy człowiek odkrywa dramaturgię nieszczęsnego daru wolności. Wybiera życie albo śmierć. Idzie ku światłu, albo ciemności. Od czasu do czasu próbuje usprawiedliwić swoją opieszałość, lenistwo, głupotę. Zapomina, że jest jeszcze Gospodarz, który w swoim czasie o winnicę się upomni… A ty?... Dramatyczna jest nasza „wolność” i możliwość zrujnowania tego, co ofiarował nam Pan… Gospodarz upomni się o każdy skrawek winnicy. Upomni się o twoje ciało, duszę, psychikę, o twoją młodość, małżeństwo, rodzinę… o kapłaństwo, życie zakonne. Miłosierny Gospodarz jest sprawiedliwy. Sprawiedliwy jest miłosierny. Posłał swojego Syna i wciąż Go posyła. Syna, który króluje na wysokościach, Syna, który nie jest słodkim chłopcem, mającym problemy z pamięcią. „Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: Rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz" (por. Iz 5, 1-7).
Syn Gospodarza nie pozostawia złudzeń… Właściciel winnicy nadejdzie: "Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze" (por. Mt 21, 33-43).
Przerażające?... Nie wiem. Wiem natomiast, że w pełni sprawiedliwe i logiczne. Perspektywa Boga rządzi się swoimi prawami. Tak jak winnica, w której zasady są jasne i klarowne. Gospodarz nie bawi się w polityczną poprawność, nie kreuje iluzji, nie szuka poklasku, nie manipuluje przy pomocy kłamstewek i sztucznych wizji, dalekich od realiów codzienności…
Winnica należy do Niego… Jest częścią Królestwa Bożego, które musi wydawać owoce. Jeśli zapomnieliśmy do Kogo należymy i Kto jest naszym Panem, nie dziwmy się, że w naszych winnicach same cierpkie jagody… One nie pojawiają się znikąd. Sami je hodujemy… Jest jednak w winnicy coś, co kształtem i zapachem przypomina nadzieję. Przyjdzie Syn Gospodarza. I nawet jeśli cierpkie jagody na krzewach królują, On nie zamieni winnicy w pustynię. Pozwól Mu wejść… Pozwól Mu przekroczyć granice swojej wolności. Uznaj pokornie swoją porażkę, niemoc, cierpkość owoców, które wydałeś na świat. Nieszczęsny dar wolności może zaowocować szczęściem bez granic. W wolności bowiem nie o wybór chodzi, ale o to, by Dobremu w winnicy zrobić miejsce i z Dobrym się zaprzyjaźnić. Dobremu Gospodarzowi zaufać i powierzyć siebie, z całą swoją cierpkością, nieudolnością, słabością. Wolny człowiek, jest duchowo „dobry”, a gdy jest dobry, może dobrze wybrać… I dlatego Gospodarz powraca… By winnicę łaską użyźnić, źródłem wody żywej nawodnić, próbą wiary przeorać, rosą miłosierdzia wysuszone pędy skroplić, cierpkie owoce w soczyste i smaczne winogrona zamienić…
Nie lękaj się, nie trwóż niepotrzebnie… Gniew Gospodarza wyprzedza Jego MIŁOŚĆ. A ta, stała się Ciałem i zamieszkała między nami, byśmy stali się prawdziwie wolni. Nie przez nasze wybory, ale poprzez wierność Temu, który winnice nam ofiarował… Bo tam gdzie jest wierność Gospodarzowi, tam nigdy żywopłot i ogrodzenie nie zostaną zniszczone, a winnica w pustynię się nie zamieni… W winnicy wszystko może oddychać łaską…
"Są dwie ścieżki przez życie – mówi bohaterka filmu „Drzewo życia” - możesz iść ścieżką natury albo ścieżką łaski. Musisz wybrać, którą podążysz"…
Wielkie Bóg zapłać za te słowa...Gospodarz, który w swoim czasie o winnicę się upomni…Dramatyczna jest nasza „wolność” i możliwość zrujnowania tego, co ofiarował nam Pan… Wiem że to jest minimalny kroczek...kiedy jestem /jesteśmy tak zaślepieni i idziemy tą złą drogą..Droga łaski jest bardzo trudna...ale wszystko jest możliwe w tym który mnie umacnia..Najważniejsze jest zrozumieć że się coś źle zrobiło i już nigdy do tego nie wracać..ponieważ człowiek wierzący -prawdziwie wierzący jego myślenie zmienia sie o 180 stopni i nie można być głuchym na Miłość Boga ..trzeba odpowiedzieć na to wołanie,wrócić jak Syn Marnotrawny...Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat zyskał, jeżeli na duszy swej szkodę poniesie"? (Mt 16,26).Bezwiednie popadamy w niewolę, ponieważ wolność kojarzy nam się z brakiem granic i odpowiedzialności...Wiem że wszystko mi wolno ale nie wszystko buduje...I życzę sobie-nam aby nie upaść i aby nigdy nie zwątpić w Boże Miłosierdzie..Jestem tak wdzięczna że Bóg jest obecny w moim życiu , i nie ma nic wartościowszego i pięknego , jak przebywanie w jego obecnośći..KOCHAM GO BEZGRANICZNIE!!!
OdpowiedzUsuń.., jednak dopiero ~wolność~ weryfikuje prawdę o miłości. Cóż bowiem komu z niewolnika, który uprawia winnicę, gdyż musi..? Jeśli przyjaźń z Bogiem czy człowiekiem ma swój początek w głębi jestestwa ducha, to nie sposób zamienić jej na inną, bo zna się jej niepowtarzalną wartość i chroni ją jak bezcenny skarb. Tak jak koloratka z mężczyzny jeszcze księdza nie czyni, tak i życie bez głębi czystej duchowości staje się jedynie sceną pozorów i mniej lub bardziej udolnie odgrywanych ról.
OdpowiedzUsuńMiłość jest prawdą, a ta jest zawsze tylko jedna.
"Bo tam gdzie jest wierność Gospodarzowi, tam nigdy żywopłot i ogrodzenie nie zostaną zniszczone, a winnica w pustynię się nie zamieni…"
Aleksandra Mielowska