Rzeczą podłą i
grzeszną zarazem jest zazdrościć innym. A zazdrościmy czasami namiętnie.
Szczególnie tym, którzy są bogaci i mają więcej od nas. Czasami nawet posuwamy
się w irracjonalnych podejrzeniach: ci, co mają kasę to złodzieje i
kombinatorzy. Taka nasza polska przypadłość, cecha mało ewangeliczna,
zazdrościć i podejrzewać, samemu często nic nie robiąc. Tymczasem prawda jest
taka, że wielu bogatych zdobywa swoją fortunę ciężką pracą. I owszem, zdarzają
się karierowicze i złodzieje, ale nie można wszystkiego i wszystkich wrzucać do
jednego worka. Piszę o tym, bo Jezus w niedzielnej Ewangelii wypowiada ciekawe
słowa: "Jak trudno jest bogatym
wejść do królestwa Bożego".
„Trudno” nie
znaczy, że bogaci Nieba nie osiągną. Co ma na myśli Jezus? Ano to, że pieniądze
czasami robią ludziom sieczkę z mózgów. Grozi to nam wszystkim. Czasami
rzeczywiście jest tak, że Pan Bóg błogosławi, daje danemu człowiekowi wiele
talentów i szczęścia, a wszystko po to, by mógł on swoimi dobrodziejstwami
obdarować swoich bliskich i innych ludzi, których Opatrzność stawia na ich
drodze. Znam wielu majętnych i bogatych Polaków, którym daleko do skąpstwa i duchowej
znieczulicy. Prowadzą szkoły dla młodzieży, inwestują w domy samotnych matek i
rodziny zastępcze, potrafią podzielić się tym, co posiadają, wspomagają
przeróżne szlachetne inicjatywy, wspierają materialnie ubogie rodziny. I do
takich Chrystus „puszcza oczko”, bo idą śladami Jezusa, pochylając się nad
ubogimi (a nie tylko nad własnym garem).
Oczywiście, że
więcej jest takich, którym kasa wymłóciła mózg i serce. Niestety. Diabeł nie
próżnuje. Wie, jak niektórych omamić. Widzę to często na pielgrzymkach
pieszych, gdy wędrujemy na Jasną Górę. Zatrzymujemy się w przeróżnych
miasteczkach i wioskach. Najczęściej jest tak, że wypasione domy i rezydencje
tych bogatszych są dla nas zamknięte. Najczęściej bardziej ubogie rodziny
podejmują pielgrzymów. Mają wrażliwsze serce. Nie zapomnę jednego zdarzenia:
oto schorowana kobieta, około osiemdziesiątki, mieszkająca samotnie wystawia
dwa olbrzymie gary zupy i jeszcze ciepłe, prosto z pieca, blachy pysznego
ciasta i karmi pielgrzymów. Uśmiecha się łagodnie i ze łzami w oczach opowiada
o swoim życiu. Złamana cierpieniem i ubóstwem. A jednak z sercem na dłoni. Zawsze
daje mi to dużo do myślenia. Ci biedni ludzie, którzy mają tak mało, potrafią
oddać wszystko i wielu bogatych, którym Bóg pobłogosławił (no chyba, że zdobyli
fortunę podstępem i nieuczciwością), którym do łba nie przyjdzie, że warto się
dzielić tym, co posiadamy. Ci ostatni zapomnieli, że staną kiedyś przed Bogiem
i że bóg ich rozliczy z serca, a nie z kasy. Jak mawiał św. Jan od Krzyża: po
drugiej stronie, przez Boga „będziemy sądzeni z miłości”.
Tak, trudno jest
bogatym wejść do Królestwa Niebieskiego. Równie trudno, co tym wszystkim ludziom,
którzy świadomie odrzucili swoje talenty i wybrali drogę lenistwa, wygody i
rąk, które ciężką pracą się nie skalają. A takich też pełno wokół nas. Mają
mało pieniędzy, choć na wódę i papierosy kasa znajdzie się zawsze. O takich
Jezus mówi ostrzej, niż o bogatych: „pójdą na zatracenie, w ogień piekielny,
gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Świadomie bowiem odrzucili to, co
podarował im Pan. Swoje talenty, swój potencjał, swoje pasje. Nie najważniejsze
jest to, ile mamy i co posiadamy. Najważniejsze jest to, jacy jesteśmy. I czy
potrafimy otrzymawszy od Boga wiele, obdarować tym innych. Królestwo Niebieskie
otwarte jest bowiem dla tych, którzy z miłości potrafią się poświęcić. I z tej
miłości zostaną osądzeni.
14 października, XXVIII Niedziela w ciągu roku
Mk
10, 17-30
Gdy
Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na
kolana, pytał Go: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie
wieczne?" Jezus mu rzekł: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest
dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: «Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie
kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę»".
On Mu rzekł: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości".
Wtedy
Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź,
sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie.
Potem przyjdź i chodź za Mną". Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł
zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Wówczas
Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: "Jak trudno jest bogatym
wejść do królestwa Bożego". Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz
Jezus powtórnie rzekł im: "Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego
tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść
przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". A oni tym
bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może się
zbawić?" Jezus spojrzał na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale
nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz