Każda kobieta jest "kapłanem". Bynajmniej w momencie stworzenia tak to wygląda w oczach i zamiarach samego Boga. I choć nigdy w Kościele Jezusa Chrystusa żadna kobieta nie wskoczyła w sutannę , albę i ornat - by sprawować Eucharystię, wciąż słychać głosy, że kobiety też trzeba wyświęcać - w imię chociażby tzw. równouprawnienia. Uczestnictwo w "kapłaństwie powszechnym" dla wielu feministek i teolożek - to za mało. Być może dlatego, że wciąż brakuje im wiary w to, że Chrystus był prawdziwym mężczyzną i prawdziwym Bogiem i że w Kościele nie pełni się woli niektórych frakcji wykrzywionych pogańskimi ideologiami, ale wolę Ojca, który jest w niebie. A ten od początku wyświęcał w swoim Kościele - na kapłanów urzędowych tylko mężczyzn.
Marzenia niektórych kobiet o kapłaństwie urzędowym są marzeniami schorowanych, niedojrzałych i zakompleksionych osobowości pięknej płci. Że też wszystki kobiety, zjednoczone głęboko z Bogiem, pozbawione były takich marzeń. Bo przecież nawet tak wybitnym kobietom Kościoła, jak Brygidzie Szwedzkiej, Katarzynie ze Sieny, Edycie Stein czy Marii Quattrocchi nawet we snach nie przychodziło do głowy, by być księdzem i sprawować np. Eucharystię. Raczej pozbawione były tych marzeń z racji na swoją głęboką wiarę i kapłańskie serce, dzięki którym realizowały swoją kobiecość i swoje powołanie w perspektywie Bożego Objawienia oraz wierności mądrej nauce Świętego Kościoła.
Idąc tropem przedziwnych spekulacji niektórych feministek, teolożek i co bardziej "wyzwolonych" teologów można by było uznać Boga za największego szowinistę wszechświata. Pierwszą wyświęconą na księdza mogła być Maryja. A jednak nawet Chrystusowi i Jego Apostołom nie przyszło to do głowy. Nie dlatego, że brakowało im szacunku i miłości do kobiet. Wręcz przeciwnie. Właśnie dlatego, że miłowali i szanowali kobietę, potrafili odczytać wolę Ojca i widzieć w kobietach ich godność oraz powołanie z pod znaku "kapłańskiego serca", którym obdarowuje Bóg każdego człowieka, a szczególnie kobietę. A do tego święceń nie trzeba.
W swoim dziele "Zawód mężczyzny i kobiety według natury i łaski" - św. Edyta Stein, obdarzona wyjątkową inteligencją i mądrością, których mogłyby jej pozazdrościć wszystkie feministki razem wzięte - pisze na temat kapłaństwa kobiet:
"Dogmatycznie - jak mi się wydaje - nic nie stoi na przeszkodzie, by Kościół nie mógł wprowadzić takiej niesłychanej nowości. Lecz czy byłoby to właściwe ze względów praktycznych? Przeciwko kapłaństwu kobiet przemawia cała tradycja kościelna od pierwszych wieków chrześcijaństwa aż do teraz. Dla mnie osobiście, bardziej niż tradycja, przekonywujący jest pełen tajemnicy fakt, o którym już wspomniałam, że mianowicie, Chrystus przyszedł na świat jako SYN człowieczy, i że pierwsze stworzenie na ziemi, uczynione w zupełnie wybitny sposób na obraz Boży, było właśnie mężczyzną. Czy nie tu kryje się odpowiedź na pytanie dlaczego Bóg urząd zastępowania Go na ziemi przewidział tylko dla mężczyzn? Lecz z kobietą związał się Pan jak z żadnym innym stworzeniem na ziemi . W osobie Maryi powołał Pan kobiety wszystkich czasów do najbardziej intymnego zjednoczenia z sobą i wybrał je na posłanki swej miłości, na głosicielki swej woli nawet wobec królów i papieży, na prekursorów przygotowujących drogi Jego panowaniu w sercach ludzkich. Nie ma powołania wyższego nad "sponsa Christi" - nad oblubienicę Chrystusa - i dla kogo ta droga stoi otworem, nie pragnie żadnej innej"...
Tyle - święta i wykształcona pani filozof Edyta Stein a potem karmelitanka - Teresa Benedykta od Krzyża. A co na ten temat mówi Nauczycielski Urząd Kościoła w osobach następców św. Piotra?
„Kościół uważa, że udzielanie święceń kapłańskich kobietom jest niedopuszczalne z racji zasadniczych. Racje te są następujące: poświadczony przez Pismo Święte przykład Chrystusa, który wybrał swoich Apostołów wyłącznie spośród mężczyzn; stała praktyka Kościoła, który naśladuje Chrystusa wybierając tylko mężczyzn; wreszcie żywe Magisterium Kościoła, konsekwentnie głoszące, że wykluczenie kobiet z kapłaństwa jest zgodne z zamysłem Boga wobec swego Kościoła”...
Tak pisał w 1975 r. papież Paweł VI w swoim liście do Ks. Abpa Dr F. D. Coggana, Arcybiskupa Canterbury. Była to papieska odpowiedź na rozpatrywanie przez Wspólnotę Anglikańską możliwości udzielania święceń kapłańskich - także kobietom.
Świadom swojej misji nauczycielskiej (wpisanej w "kapłaństwo urzędowe") przypomnę zatem podstawową argumentację, którą posłużył się chociażby Jan Paweł II - w swoim Liście Apostolskim "Ordinatio Sacerdotalis" - "O udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom" - z 1994 roku.
Ale zanim to uczynię, fragment z "De trinitate" św. Augustyna, na temat przyjmowania prawd wiary:
Oddajmy głos Janowi Pawłowi II:" Niektórzy unoszą się gniewem, kiedy się o tym mówi i poczytują to sobie za osobistą zniewagę. Zazwyczaj wolą oni wierzyć, że przemawiający w ten sposób nie wiedzą, co mówią, niżby mieli uznać, że sami są niezdolni do zrozumienia tego, co się do nich mówi"...
"Istotnie, Ewangelie i Dzieje Apostolskie poświadczają, że powołanie Apostołów dokonało się zgodnie z odwiecznym zamysłem Bożym: Chrystus wybrał tych, których sam chciał (por. Mk 3,13-14, J 15,16) i uczynił to w jedności z Ojcem, „przez Ducha Świętego” (Dz 1,2), spędziwszy uprzednio całą noc na modlitwie (por. Łk 6,12). Dlatego podejmując decyzję o dopuszczeniu do kapłaństwa urzędowego, Kościół uznawał zawsze za niezmienną normę sposób postępowania swojego Pana, który wybrał dwunastu mężczyzn i uczynił ich fundamentem swojego Kościoła (por. Ap 21,14). W rzeczywistości nie otrzymali oni jedynie jakiejś funkcji, którą mógłby potem sprawować każdy członek Kościoła, ale zostali w szczególny sposób i wewnętrznie włączeni w misję samego Słowa Wcielonego (por. Mt 10,1.7-8; 28,16-20; Mk 3,13-16; 16,14-15). Apostołowie uczynili to samo, gdy wybrali sobie współpracowników, którzy mieli być ich następcami w posługiwaniu. Wybór ten obejmował również tych, którzy mieli kontynuować w dziejach Kościoła misję Apostołów — misję reprezentowania Chrystusa Pana i Odkupiciela". (OS 2)
Wreszcie fakt, że Najświętsza Maryja Panna, Matka Boga i Matka Kościoła, nie otrzymała misji właściwej Apostołom ani kapłaństwa urzędowego, ukazuje wyraźnie, iż niedopuszczenie kobiet do święceń kapłańskich nie może oznaczać umniejszenia ich godności ani ich dyskryminacji, ale jest wiernością wobec zamysłu mądrości Pana wszechświata. (OS 3)
Obecność i rola kobiety w życiu i misji Kościoła, choć nie są związane z kapłaństwem urzędowym, pozostają absolutnie niezbędne i niezastąpione. Jak podkreśla Deklaracja Inter insigniores, „święta Matka Kościół pragnie, aby chrześcijańskie kobiety w pełni uświadomiły sobie wielkość swojej misji: w dzisiejszych czasach odegrają one decydującą rolę zarówno w odnowie i humanizacji społeczeństwa, jak i w ponownym odkryciu przez wierzących prawdziwego oblicza Kościoła”. (OS 3)
Choć nauka o udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom jest zachowywana w niezmiennej i uniwersalnej Tradycji Kościoła i głoszona ze stanowczością przez Urząd Nauczycielski w najnowszych dokumentach, to jednak w naszych czasach w różnych środowiskach uważa się ją za podlegającą dyskusji, a także twierdzi się, że decyzja Kościoła, by nie dopuszczać kobiet do święceń kapłańskich ma walor jedynie dyscyplinarny. Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne. (OS 4)
Każda kobieta jest "kapłanem - oblubienicą Chrystusa", choć nie jest "kapłanem urzędowym". I w swoim kapłaństwie oblubieńczym odkrywa szczęście oraz powołanie do dzielenia się ze światem swoją dobrze pojętą i dojrzale przeżywaną kobiecością, pełnej godności i mądrości. Jeżeli Kościół, w duchu swojego posłuszeństwa woli samego Boga - nie wyświęca kobiet na kapłanów - to robi to świadom specyficznego powołania kobiety do świętości, mającego swoje źródło w zamysłach Tego, który mężczyzną i kobietą stworzył ich.
A wystarczyłoby powiedzieć, że w moim Kościele, takie obowiązują zasady i już. Jak się komuś nie podoba, niech zmieni Kościół. I to bym zrozumiał. A tak to muszę zareagować.
OdpowiedzUsuńKobieta jest „kapłanem”. I kropka. Tak jest i już. A że w cudzysłowie, no i co z tego.
Tzw. równouprawnienie. Czyżby się w ten sposób wypowiadał tzw. ksiądz? Po co to tzw.?
Cyt „ tak wybitnym kobietom Kościoła, jak Brygidzie Szwedzkiej, Katarzynie ze Sieny, Edycie Stein czy Marii Quattrocchi”
Faktycznie. To są naprawdę wybitne kobiety. Wszyscy katolicy w Polsce o nich słyszeli. Tylko czy naprawdę?
Tak bardzo szanowano Maryję (dlaczego nie wymieniłeś Magdalenę?) jako kobietę, że nie nadano jej kapłaństwa. Mężczyznom można, bo ich się przecież mniej szanuje. Tak?
Cyt „Chrystus przyszedł na świat jako SYN człowieczy, i że pierwsze stworzenie na ziemi, uczynione w zupełnie wybitny sposób na obraz Boży, było właśnie mężczyzną” No to już wiemy jakiej płci jest Bóg.
Dalej jest jeszcze lepiej, bo Boga stawia się z mężczyznami, a kobiety są lepsze nawet od innych stworzeń. To nawet, powinno być podkreślone. Co za wyróżnienie.
Cyt: „Matka Boga i Matka Kościoła, nie otrzymała misji właściwej Apostołom ani kapłaństwa urzędowego” A zauważyłeś może, że to inne czasy? I kobiety wtedy nie chodziły w spodniach i mężczyźni nie nosili krawatów. A teraz mamy XXI wiek i wszystko się zmieniło.
Cyt „Obecność i rola kobiety w życiu i misji Kościoła, choć nie są związane z kapłaństwem urzędowym, pozostają absolutnie niezbędne i niezastąpione.” No tak. Ktoś przecież musi prać, sprzątać, gotować… Zawsze zastanawiałem się, kto pierze gacie biskupowi. Wiadomo – kobieta.
http://tadeuszbartos.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj. Warto.
Jak ja, nigdy nie będę matką, gdyż jestem mężczyzną, tak również kobieta nigdy nie będzie kapłanem, który mógłby wypowiedzieć z pełną konsekwencją, bez wprowadzania nieporządku słowa: "To jest Ciało Moje". Jezus Chrystus jest mężczyzną według Ciała i nie po to ustanowił dwie odrębne płcie, żeby je ze sobą później mieszać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sławek
Ja chciałbym tylko podkreślić chyba dosyć istotny szczegół opierając sie na tym co pisał ks. Rafał na temat kobiet, szczególnie Maryi.
OdpowiedzUsuńOto zwykła kobieta, nie dama z wyższych sfer, nie ktoś ważny i powszechnie znany,nie jakaś wielka wojowniczka czy królowa, ale zwykła młoda kobieta, starajaca sie służyć Bogu jak najlepiej potrafi otrzymuje od Boga taka łaskę, jakiej nie otrzymała żadna inna kobieta, nawet taka z wyższych sfer, taka obeznana w panowaniu nad innymi, w przepisach prawa. Oto pojawia się u niej anioł i oznajmia, że została wybrana przez Boga na matkę Syna Bożego.
Co taka kobieta o feministycznych poglądach mogłaby pomyśleć? Co współczesne kobiety mogłyby pomyśleć przy takim wybraniu? Skoro zostaje wybrana to należą mi sie wszelkie przywileje a sami aniołowie maja mnie nosic na rękach, bo przecież jestem wybrana przez samego Boga, więc nie mogę zyc w biedzie, ubóstwie, ale w najlepszym pałacu, zamku a dziecko powinno sie urodzić w najlepszych warunkach jako KRÓL KRÓLÓW, PAN ŚWIATA, SYN BOGA. CZY TAK BYŁO Z MARYJĄ? Nie. Ona nadal była zwykła kobietą, mieszkała jak wiele innych kobiet w jakieś skromnej chacie nosząc w swpoim łonie Syna Bożego. Jego narodziny tez nie odbyły sie w zamku, ale w stajni, wśród zwierząt. Czy Maryja domagała sie lepszych warunków z powodu tego wybrania? Nie, podporządkowała się swojemu mężowi, Józef był tym, który sie troszczył o jej warunki a nie były one dobre, jak na przyszłą Królową. Przyszedł czas na działalność Jezusa - Maryja mogła także domagać sie praw, bo przeciez była matką, więc według praw rodzicielskich miała prawo kierować swoim synem, oczekiwac od Jezusa posłuszeństwa, a jednak juz podczas uczty w Kanie to Maryja sie podporządkowała Jezusowi a nie On Maryi.
Na czym polegała jej wyjątkowość? Czy na umiejętności rządzenia, kierowania innymi, wiedzy? Nie. Jej wyjątkowść polegała na pokorze i posłuszeństwie Bogu, także na podporządkowaniu się woli i roli męża - Józefa, mimo, że pod względem hierarchicznym po wybraniu jej na matkę Syna Bożego stała wyżej od Józefa i mogła oczekiwać większych praw. Ona nadal była posłuszna i pokorna, uznała wyższość mężczyzny - Józefa jako męża,Jezusa jako Syna Bożego i Boga jako Tego, który panuje nad światem. Pozostała pokorna, posłuszna do samego końca.
To jest rola kobiety i wiemy doskonale, że w gronie świetych, błogosławionych było wiele kobiet, które miały wiedzę, nawet urzodziły się w naprawdę majętnych rodzinach ale podejmując się pełnienia woli Bożej, posługi wobec Chrystusa podporządkowywały sie przełozonym, uznając swoje miejsce w Kościele na takiej funkcji do jakiej zostały powołane.
Teraz nie wiem co sie dzieje z kobietami domagającymi sie takich samych praw jakie maja mężczyźni w Kościele, ale jeśli kobieta nie rozumie swojej funkcji w Kościele, w służbie Bogu to tym bardziej nie nadaje sie na pełnienie funkcji kapłana ani tez innych, bo służba w Kościele Chrystusa to pokora, posłuszeństwo a Bóg ustanowił już wczesniej funkcję czy tez role kobiety i ich szczególnego kapłaństwa w Kościele. To jest szczególna funkcja, której mężczyxni też nie będą mogli pełnić.