
Przywykliśmy Boga prosić o wiele. Dla siebie, dla innych, prosić ze łzami w oczach i bez łez, żarliwie, często z determinacją rozkuwającą skały. Proszą schorowani o zdrowie lub przynajmniej siły do przetrwania bólu. Prosi chłopak, którego porzuciła dziewczyna, o jej powrót. Prosi matka, która czuje bezradność, widząc syna codziennie powracającego do domu, w stanie nietrzeźwym. Prosi młody licealista czy student o znak, czując powołanie do życia kapłańskiego. Prosimy namiętnie, żarliwie i tak intensywnie (rozpaleni emocjami), że często nie zauważamy odpowiedzi Pana Boga oraz konkretnych znaków, które nam daje…
Zanim nauczyłem się ufać Jezusowi (choć wciąż nie jest to momentami łatwe) stoczyłem wiele duchowych potyczek z samym sobą, które kończyły się najczęściej dziesiątkami frustracji. Bo sobie coś zaplanowałem, ubzdurałem, posypując to wszystko delikatna warstwą „wiary w to, że inaczej być nie może”. Później się okazywało, że jednak „inaczej” jest możliwe. A czas (tzn. ukryty głęboko we mnie Stwórca) leczył schorowane pretensje, narzekania, psychiczne zastygnięcia, które paraliżowały nie pozwalały iść dalej, prosto, nawet po mocno zakręconych drogach.
A teraz z życia wzięte… Cofnijmy się dziesięć lat wstecz. Przed drzwiami gabinetu Dziekana Wydziału Humanistycznego stoi student polonistyki, który zawalił kilka ćwiczeń i zaliczenie z poetyki. Stara się o przedłużenie sesji poprawkowej. Obok niego kumple, w dobrych humorach, z lewymi zaświadczeniami lekarskimi, które są ich przepustkami do dalszych lat nauki.
Pamiętam to, jak dziś. Ten jedyny w swoim rodzaju pokój serca, o słodkim zapachu, lekki i kojący. A do tego jedno, mocne postanowienie: powiem PRAWDĘ. Jak było i dlaczego zawaliłem tę nieszczęsną Poetykę. A zawaliłem ją przez swoje lenistwo, głupotę, swawolę, rozwiązły styl życia. Pomyślałem, że jeśli prawda ma wyzwalać, to niech wyzwoli i niech stanie się to, co ma się stać. Nie prosiłem już Pana o nic. Zaufałem… Wszystko przyjmę…
Rozmowa była krótka. Dziekan skreślił mnie z list studentów. Towarzystwo humanistów biadoliło, kumple pukali się w łeb: „coś ty zrobił” powtarzali. A ja byłem szczęśliwy. Bo stawiając na prawdę, dostrzegłem nagle kolejny znak, jasny i klarowny. Byłem świeżo po nawróceniu. Po druzgocącym duchowym wstrząsie. A znak, który otrzymałem był nader jasny: twoje miejsce jest gdzie indziej…
Nie proś nigdy o rzeczy, o wydarzenia, o rozwiązania spraw, w których nie ma miejsca na chwałę Boga. Nigdy nie mamy pewności, że to, o co prosimy, jest właściwe i przyniesie nam szczęście. Nie proś bez wiary. A wiara to nic innego jak: „niech mi się stanie według słowa Twego”… Proszenie bez wiary jest nonsensem, głupotą, podcinaniem gałęzi, na której się siedzi… Otrzymasz to, co masz otrzymać. Nawet jeśli z początku będzie bolało, rozrywało twoją duszę na strzępy. Przetrzymaj to. Zaciśnij zęby i próbuj to przetrzymać. Kiedy prosisz Boga, unikaj zbędnych słów. Zamilcz. W ciszy łatwiej jest rozeznać konkretne znaki. Słowa zastąp łzami, jękiem zmęczenia, symfonią lęku, niepokoju, przerażenia…
Wiem, to nie jest łatwe. Pamiętaj jednak, że na modlitwie gadatliwi są tylko poganie. A ty zostałeś wybrany, napełniony Duchem Świętym, poszedłeś za Chrystusem, wypłynąłeś na głębię…
Jeśli to co czujemy jest prawdziwe, bezinteresowne, na chwałę Boga, odarte z hałaśliwych emocji, naznaczone wiarą, Pan nas wysłucha. Otrzymamy wiele, choć czasami nie to, czego się spodziewamy. Pan potrafi zaskoczyć. Wyrwać nas z obłędu egocentrycznych marzeń, pragnień nierozsądnych, propozycji na życie, wyprodukowanych w fabryce szatańskich iluzji a kupionych przez nas tanio i bezrefleksyjnie…
Pan da ci znak… Zaufaj… I zajmij się tym, co do ciebie należy. Odczyta znaki Pańskie ten, który jest wierny w drobnych sprawach…
A kiedy Pan przyciśnie cię do ściany, pamiętaj: słodkie jest nasze jarzmo i brzemię lekkie. Tylko na krzyżu śmierć może być pokonana, iluzje przegonione… Wyczujesz wtedy, gdzieś głęboko w sobie, dziwną ciszę, pełną duchowego pokoju, zwiastującą, że niebo i ziemia są gotowe, na pierwsze dźwięki zmartwychwstania… A ty razem z nimi…
Dziękuję dziś Panu za całe dobro , które wniósł w moje życie z Twoja pomocą Ks. Rafale - dziękuję z całego serca za Twoją kapłańską posługę , za serce, za Eucharystię i za Twoje ciche modlitwy za nas. Dziękuję!! i Bogu również Ciebie codziennie polecam i oddaję w ręce Matki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Karolina
http://www.youtube.com/watch?v=tTzEgRNP5aA
"Pan da ci znak… Zaufaj… I zajmij się tym, co do ciebie należy. Odczyta znaki Pańskie ten, który jest wierny w drobnych sprawach…"
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa;)
Piękny post!! Czytałam go z wielkim zaciekawieniem, więcej takich tekstów prosto z serca, o tym jak to się stało, że ksiądz wybrał taką, a nie inną drogę.
OdpowiedzUsuńNiech Bóg ma Księdza w swojej opiece.
Pozdrawiam aga
Szkoda, że niestety często jest właśnie tak jak tu
OdpowiedzUsuńhttp://obecnoscboga.1k.pl/
obyśmy umieli odczytywać te proste znaki, które daje nam Pan Bóg
P.S. Udało mi się to znaleźć znów i postanowiłam się podzielić tym z Wami, dlatego trochę tak na raty:)
aga
..."Proszenie bez wiary jest nonsensem, głupotą, podcinaniem gałęzi, na której się siedzi… Otrzymasz to, co masz otrzymać. Nawet jeśli z początku będzie bolało, rozrywało twoją duszę na strzępy. Przetrzymaj to. Zaciśnij zęby i próbuj to przetrzymać. Kiedy prosisz Boga, unikaj zbędnych słów. Zamilcz. W ciszy łatwiej jest rozeznać konkretne znaki. Słowa zastąp łzami, jękiem zmęczenia, symfonią lęku, niepokoju, przerażenia"… oto wielka tajemnica wiary... w tych słowach streścił Ksiądz tajemnicę pokornej modlitwy , kwintesencję modlitwy codziennej jaka powinna płynąć do Stwórcy z naszych ust i serc co dnia.. Jakże jest prosta i trudna się okazuje gdyż dotyka głębi naszego serca ..
OdpowiedzUsuńPanie oddaję Ci moje serce - proszę przeniknij je swoim Światłem, miej mnie w opiece i prowadź.
słowa Księdza powinnam sobie wydrukować i powiesić na ścianie i czytać je każdego dnia...
OdpowiedzUsuńPięknie napisane.
Żebym to ja jeszcze umiała przyjąć i zrozumieć...
Zagubiłam się. totalnie.
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo za te słowa ;]
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się dzieje, ale za każdym razem jak mam jakieś wątpliwości, nurtują mnie pytania, czytam sobie księdza wypowiedzi i ZAWSZE znajdę coś co stanowi odp. na moje pytania albo daje wskazówkę co dalej robić. Tak samo jest tym razem.
Jeszcze raz dziękują, przede wszystkim za świadectwo.
Hm, każdego wieczora proszę Boga by moje pragnienia były zgodne z Jego świętą wolą.
OdpowiedzUsuńBym w swojej wolności nie odmawiała Mu posłuszeństwa, bo na cóż komu tępe narzędzie?
Ktoś mi kiedyś powiedział:
Nie proś Boga o znak, nie pytaj dlaczego 'ja', ale proś o siłę i przyjmij to, co On ci daje.
POZDRAWIAM :)
Twój luby wczoraj w nocy festyn urządził z pochodniami i krzyża "bronił" pod Pałacem przed Tuskiem, deklarując korzyści twojemu szefowi za poparcie,a ty nic na ten temat ?
OdpowiedzUsuńNie piszesz sprawozdania z obrony polskości ?
Godzisz się na to, żeby polskość była tłamszona przez PO ? Żeby Tusk i Komorowski aż tak grali krzyżem ?
Popatrz co ten wredny Tusk wyprawia i jak prowokuje sytuację.
Ty tam powinieneś jechać i bronić krzyża przed Tuskiem !
Idealnym uzupełnieniem jest tu przepiękny wiersz śp. x Jana Twardowskiego pt. "Zaczekaj"
OdpowiedzUsuńKiedy się modlisz --- musisz zaczekać
wszystko ma czas swój
widzą prorocy
trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
to niespełnione dopiero się staje
Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
dokąd się mrówki nadgorliwe śpieszą
miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
nie módl się skoro czekać nie umiesz
To była opisowa czy historyczna? Ta poetyka? Tak z ciekawości po polonistycznym fachu pytam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję...
OdpowiedzUsuńchyba za dużo słów, skoro Bóg wie o co mi chodzi zanim to wypowiem, skoro wie ile mam włosów na głowie, to zna mnie lepiej niż ja sam siebie.Osobiście daję więc sobie spokój z ocenianiem, czy moje prośby są egocentryczne, czy na chwałę Kogo czy kogoś :), czy dobre, czy złe, daję na luz, bo On wszystko wie. Jakże łatwo popaść w obłęd koncertu życzeń i udawania prymuska przed Ojcem. Jakże łatwo wtedy o pychę itp. Spokojnie uczę się beztroski i nieprzejmowania się, i słuchania serca. Szkopuł w tym, że nie zawsze potrafię rozróżnić tych głosów, pragnień, pożądań, fobii i bzdetów. Niektórzy proponują rozważania: co zrobiłby Jezus. Może tu jest sposób rozpoznania, jaką podjąć decyzję... - Słowo przyjdzie. chyba tak.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ojcu!
OdpowiedzUsuńTo ja Mateo. Dziekuje jeszcze raz za te slowa,za duchową opieke nade mną. Chciałbym troche przyspieszyc ten czas,wiem,że tak nie mozna,ale chciałbym..... Póki co ucze sie wybaczyc,ucze sie zapomniec,ucze sie życ.
OdpowiedzUsuń