
No i po wyborach. Rodacy wybrali, wybór uszanować trzeba. Takie są prawidła demokracji. Oddaliśmy Cesarzowi, co cesarskie, oddajmy Bogu, co Boże. A jeśli już jestem przy słowach mojego Pana (głębokich jak zawsze) ośmielę się poruszyć temat, który u wielu wciąż powoduje gęsią skórkę, czyli: „Kościół a polityka”.
Nie ukrywam, że sprowokował mnie czasy ostatnimi jeden z komentarzy, pod tekstem mojego autorstwa: Komorowskiego "rozdwojenie jaźni"... Komentarz brzmi następująco: „Nie głosowałam na Komorowskiego i go nie bronię, ale nie podoba mi się ten blog ze względu na poruszanie polityki, kłótnie, dyskusje, zadymę. Jeżeli tak ma wyglądać blog księdza, to wielkie dzięki! Dzięki Bogu są jeszcze inne. A gdzie świadectwa, gdzie miłość Boga i bliźniego”?
No cóż. Tak dla przypomnienia: „miłość Boga i bliźniego” nie kłóci się z umiejętnością trzeźwego myślenia i próby spojrzenia na rzeczywistość oczami Ewangelii, co też Kościół stara się czynić od dwóch tysięcy lat. Także, jeśli chodzi o sprawy „polityczne”.
Według Stephena D. Tanseya „polityka obejmuje szeroki wachlarz sytuacji, w których ludzie kierujący się odmiennymi interesami działają wspólnie dla osiągnięcia celów, które ich łączą, i konkurują ze sobą, gdy cele są sprzeczne”. Ciekawa definicja. Zresztą jedna z tysięcy definicji, próbujących krótko i zwięźle zdefiniować to pojęcie. Polityką Kościoła jest „Ojcze nasz” – mawiał św. Jan Bosco. I miał rację. W „Pater noster” zawiera się wszystko, co chrześcijanom w warunkach ziemskiego życia jest potrzebne. Bóg, Niebo, świętość, Królestwo Boże, chleb powszedni, nasze winy, przebaczenie, pokusa etc. Oddajemy zatem Cezarowi, co cesarskie i Bogu, co Boże. Aniołami nie jesteśmy, ale jako słabi ludzie mamy prawo powalczyć o Królestwo Niebieskie, które w pełni objawia się na poziomie ludzkiego życia i ludzkiej godności. I dlatego Kościół, gdy chodzi o te wartości, odważnie zawiera głos, głosząc światu Chrystusa i Jego Królestwo. Wpis odnośnie pana Komorowskiego nie poruszał kwestii politycznych. Uważny czytelnik zauważy to od razu. A jeśli już jakieś kwestie poruszył, :to etyczne, czyli problem „in vitro”.
Nie wiem, może się mylę, ale jako człowiek (i dalej, jako ksiądz), który żyje i funkcjonuje w polskim społeczeństwie, mam prawo do działania (tudzież zabierania głosu) wraz z innymi obywatelami w sprawach dla naszego kraju ważnych i istotnych. Wręcz moim świętym obowiązkiem (jako księdza) jest upominanie, także polityków (tych katolickich szczególnie) w sprawach fundamentalnych, a obrona życia ludzkiego niewątpliwie do takich należy. Upominał Heroda Jan Chrzciciel (za co trafił za kratki), upominał Heroda i żydowskich liderów religijnych sam Jezus (za co m.in. trafił na krzyż). W imię miłości to robili!!! Nie będę milczał. Jeśli się to komuś nie podoba, trudno… Pan nas ze wszystkiego rozliczy.
Co do „kłótni” i „zadym” proszę nie przesadzać. Ja ich nie inicjuję i nie rozpoczynam. Staram się dyskutować. Głaskać nie potrafię. Zresztą osoby zaglądające na mojego bloga nie są kotkami i pieskami do głaskania. Tam, gdzie porusza się tematy trudne, tam też jest ogień dyskusji i płomiennej polemiki. Rzeczowej polemiki. A nie emocjonalnych i jednostronnych „kąsań”, które nic do dyskusji nie wprowadzają.
Kościół tworzą żywi ludzie. Nie mogą oni omijać tematów politycznych. Ale mogą uprawiać „politykę” na fundamencie Ewangelii, z Cezarem w tle i z Bogiem w sercu. Do parlamentu się nie pcham, do żadnej partii nie należę. Ale mam głos wyborczy, współtworzę społeczeństwo, mam udział w PKB. To prawda, jestem księdzem. Ale jestem też obywatelem Rzeczpospolitej. Jeśli komuś to przeszkadza, proszę wybaczyć, ale to już nie jest mój problem. Tematy polityczne z zakresu „Ojcze nas” będę podejmował nadal. Rozdrażnionych (i ochrzczonych) ignorantów „katolickiej nauki społecznej”, zaglądających na mojego bloga, z serca pozdrawiam. I zachęcam do radykalizmu ewangelicznego (nie mylić z religijnym fanatyzmem), nawet jeśli przyjdzie nam zapłacić za to głową…
Amen…
Ps. „Przyjdź Królestwo Twoje”…
Tia... Niektórym to się wydaje, że jak człowiek wierzący w Boga, i do tego ksiądz - to już w ogóle nie wypada napisać o czymkolwiek innym niż wierze. Tyle się mówi - Polska dzięki Kościołowi to taki ciemnogród. Tak? A jak nazwać takie właśnie podejście? :)
OdpowiedzUsuńPolityka jest elementem naszej rzeczywistości, w której żyjemy wszyscy - także księża, osoby wierzące. Sama wiara nie oznacza, że nie mamy prawa wypowiadać się w innej sferze. Też ją tworzymy, też mamy prawo wypowiadać się o tym, co z naszego - katolickiego, człowieka wierzącego - punktu widzenia, jak powinno być naszym zdaniem w Polsce.
Owszem, słusznym jest oburzanie na jakiekolwiek formy agitacji - czy to w ramach "to teraz pani z koła przyjaciół partii X powie kilka słów o wyborach...", czy wskazywania która partia "dobra", a która "zła", albo - skrajnie (co niestety miało miejsce ostatnio) nazywanie jednego z kandydatów szatanem...
Ale Kościół ma prawo i obowiązek wskazywać na wartości, przypominać o nich ludziom, którzy - sądząc po tym, jak i na kogo głosują - w tym zakresie mocno się pogubili, skoro deklarują się jako katolicy.
Co do mojego głosowania - choć skłaniałem się ku Komorowskiemu, druga debata i to, co sobą prezentował przed wyborami - sprawiły, że zagłosowałem na Kaczyńskiego. Szkoda, nie udało się. Ale oddałem głos :)
"Rozdrażnionych (i ochrzczonych) ignorantów „katolickiej nauki społecznej”"
OdpowiedzUsuńCo na te słowa odpowiedzą powyżej wspomniani? Jakie jest prawdopodobieństwo, że człowiek, który prowadzi ten blog, nazywa Was ignorantami jest Waszym przyjacielem i mądrym doradcą?
A ja nieco z innej beczki... Nigdy nie spoglądałam na modlitwę "Ojcze nasz" i zawarte w niej prośby jako na coś w czym zawiera się wszystko to co chrześcijanom potrzebne jest do życia. Dzięki za zwrócenie na to uwagi :) Cenne to, nawet bardzo!!
OdpowiedzUsuńIgnorancja to po prostu niewiedza. Zatem w przytoczonym przez Ciebie sformułowaniu nie ma nic obraźliwego dla nikogo. A zwrócenie komuś uwagi na jego niewiedzę, a niekiedy nawet na popełniane przez niego błędy nie jest wyrazem wrogości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
A ja proponuję spojrzeć w lustro, zwłaszcza wyborcom Pana Komorowskiego i odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego głosowałem na tego człowieka? 90% osób głosowało przeciw Kaczyńskiemu, a nie na Komorowskiego. Moi drodzy! POglady obu panów są w 2/3 takie same. Obiecanki cacanki obu panów były tak samo nierealne jak bardzo realna jest dziura budżetowa, jedyne co ich różniło z punktu widzenia katolika to właśnie in vitro, gdzie pan Kaczyński odpowiadając na pytanie, czy jest za publicznym finansowaniem tej metody odpowiedział: jetem katolikiem, a pan Komorowski: jestem katolikiem i jestem za życiem ( więc nie zabroni in vitro co jest kompletnie sprzeczne z nasza wiarą )... Prawda jest taka, że media zgotowały nam wybór pomiędzy większą i mniejszą ściemą... a tak na marginsie to jestem dumny z faktu, że znalazłem się w gronie 1% osób głosujących na Marka Jurka bo to zdaje się jedyny w chwili obecnej człowiek, który potrafił zrezygnowac ze stołka marszałka w imię wyznawanych wartości religijnych ( był wówczas w PiS, a chodziło o ustwę aborcyjną )... TsJ;-)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że nic nie ma? Na podstawie powyższego artykułu "Rozdrażnieni (i ochrzczeni) ignoranci „katolickiej nauki społecznej”" krytykują:
OdpowiedzUsuń1. "Kościół, gdy chodzi o te wartości, odważnie zawiera głos, głosząc światu Chrystusa i Jego Królestwo" - ZGODNIE z doktryną - wierni nie mogą krytykować ani hierarchów, ani ich interpretacji rzeczywistości. Dlaczego krytyka jest nazywana ignorancją?,
2. "Nie będę milczał. Jeśli się to komuś nie podoba, trudno… Pan nas ze wszystkiego rozliczy." - autor bloga odcina się od krytyki ludzi, twierdząc, że jego postępowanie rozliczy siła wyższa. Dlaczego krytykowanie oznacza tutaj ignorancja dot. „katolickiej nauki społecznej”?,
3. "Co do „kłótni” i „zadym” proszę nie przesadzać." - dlaczego komentatorzy słów i czynów autora bloga nie mają tak ocenić tego co tutaj czytają? Gdzie tu ignorancja czytelników?,
4. Dlaczego ignorantami nazywani są ludzie nie będący, w ocenie autora bloga, radykałami ewangelicznymi?
Szczerze mówiąc, to czytając tego bloga sama czasami nie byłam zachwycona Księdza ostrym językiem. Bo rąbnąć coś szczerze (i niedelikatnie) to Ksiądz potrafi. Gdy pisał Ksiądz o swoich braciach kapłanach, o homoseksualistach, czy właśnie o Komorowskim- to nie były subtelne wypowiedzi. Raz mnie Ksiądz nawet solidnie wkurzył. Ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że chyba właśnie dlatego lubię to czytać- podoba mi się szczerość i prawda nie owijana w bawełnę. Chociaż czasami nie są one łatwe do przetrawienia, to jednak są potrzebne :)
OdpowiedzUsuńa osobiście uważam nie odbierając nikomu obywatelskiego prawa głosu bo księża także idą do urn, że Kościół powinien raczej formować sumienia a nie doradzać głosuj na tego czy tamtego. Wszyscy wiemy że w publicznych wypowiedziach polityków wszystkich bez wyjątku opcji wiele jest demagogi.
OdpowiedzUsuń