4 sierpnia 2010

Czekam na kolejny mecz...


Chaos. I jeszcze raz chaos. Tak wygląda krajobraz po bitwie. W mediach, na ulicy, w warzywniaku, wszędzie, gdzie ludzie komentują wczorajsze wydarzenia przed Pałacem Prezydenckim. Kłócą się wszyscy. Politycy, księża, publicyści, internauci. Setki gorących komentarzy, cytatów z Ewangelii, sądów i osądów. Mało już chyba kto pamięta jak to się wszystko zaczęło. Najtrafniej tę całą sytuację podsumował Tomasz Terlikowski: 1:0 dla PO. Tak moi drodzy, Platforma strzeliła świetnego gola, publika wrzeszczy i mało kto zauważa, że strzelec bramki, w tym wypadku Prezydent-elekt był na spalonym…

Medialnie wszystko poszło jak po maśle. Starsze babeczki, dziadkowie, w ciuchach z lat dwudziestych, wykrzywione twarze, krzyki, zaciśnięte pięści, kamery wyłapały to, co miały wyłapać i nawet ochrzczeni siedzący przed telewizorami odebrali przekaz zgodnie z pierwotnym zamysłem kreatorów rzeczywistości. Do tego kilka celnych komentarzy, na gorąco, a jakże. Obok triumfujących polityków Sojuszu Lewicy i Platformy - Szymon Hołownia, z kompleksem niezrealizowanego powołania u dominikanów, samozwańczy rekolekcjonista i krzewiciel katolickiej nauki, przepuszczonej przez sito liberalnej ideologii… Dalej Maciej Zając, wyhodowany na poletku krakowskiej „śmietany” związanej z Tygodnikiem Powszechnym, który notabene już dawno zatracił swój chrześcijański charakter… Puszczono też w TVN24, żeby nie było – wypowiedzi kapłanów, namiętnie komentujących wydarzenie i oburzonych zachowaniem tzw. „obrońców krzyża”. Ks. Sowa, o. Zięba, ks. Boniecki (doskonale wpisujący się w ateistyczną ideologię Magdaleny Środy, siedzącej obok ks. Bonieckiego w studio TVN24). Dyżurni kapelani grupy ITI. Na Onecie.pl umieszczono również fragment homilii abpa Józefa Życińskiego. Lubelski hierarcha nie krył oburzenia, wykrzykując wręcz donośne „nie” fanatykom sprzed Pałacu Prezydenckiego. Arcybiskupa tak poniosło, że aż wypadła mu laska pasterska z ręki. Jakże symboliczna scena…

No więc się udało. 1:0 dla Platformy. „Głupiutki naród” (sformułowanie jednego ze szczecińskich działaczy PO) dał się nabrać. Dał się zmanipulować. Świadczą o tym komentarze na moim blogu i na wielu innych portalach. Żal. Zgroza… Mało kto pamięta, jak to się wszystko zaczęło. Że krzyż miał stać w tym miejscu do czasu, aż stanie tam jakiś pomnik, czy tablica upamiętniająca katastrofę smoleńską. Taka była wola harcerzy, taka była wola tysięcy ludzi, którzy dzień i noc czuwali przed Pałacem Prezydenckim w pamiętne dni i noce… Przyciśnięci przez hałaśliwą nagonkę (którą rozpoczął Prezydent-elekt) harcerze wycofali się nagle, przestraszeni i zmieszani, co się dziwić. O tym już nikt nie pamięta. Szkoda. Najważniejsze, że wczorajsza akcja udała się wyśmienicie, a rząd Donalda Tuska mógł spokojnie podjąć decyzję o podniesieniu podatku VAT.

„Głupiutki naród” bił pianę na widok „motłochu” przed Pałacem Prezydenta-elekta (który „wojnę” rozpętał przy skromnym udziale Gazety Wyborczej) VAT wędruje w górę, Europa nabija się z zaściankowej, katolickiej Polski i wszystko gra. Alleluja i do przodu!!! „Głupiutki naród” jest z panem, panie Premierze! Co tam krzyż, wartości, prawda… Jest O.K. Ciemnogród nad Wisłą ma jeszcze szansę dogonić zjednoczoną Europę, upaść jak zjednoczone Cesarstwo Rzymskie i doczekać się Paruzji…

Gol (ze spalonego) jest, publika szaleje, ludzie podzieleni, katolicyzm ośmieszony. Jedno mnie tylko uspokaja i daję nadzieję. Że po „skandalu krzyża”, który podzielił nawet uczniów Jezusa, przychodzi świeży i orzeźwiający powiew Zmartwychwstania. To daje mi nadzieję. Bo pusty grób orzeźwia także umysł i wskrzesza umiejętność trzeźwego myślenia. A wtedy przyjąć łaskę (również ewangelicznej refleksyjności) jest o wiele łatwiej…

Czekam z niecierpliwością na kolejny mecz. I uczciwie zdobyte gole…

45 komentarzy:

  1. W tym wypadku trzeźwe myślenie to to zgodne z myśleniem Księdza... no niestety... ale życzę, żeby to Ks. odzyskał takie myślenie o ile kiedykolwiek takie Ks. miał.
    Tak, tak, to wszystko ukartowane, zmanipulowane, po prostu spisek. Ech, szkoda czytać te bzdury.

    OdpowiedzUsuń
  2. bo lud lubi reality show - a rząd to wykorzystał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze - nie czuję się zmanipulowany. Inni wyrażający się tutaj, czy też wypowiadający się gdzie indziej - tym bardziej, a wielu z nich jest nie tyle mądrzejszych ode mnie (bo o to nie trudno), co pewnie od Ciebie też, drogi autorze.

    Po drugie - moje odczucie jest zupełnie inne. To, co dzieje się teraz, to bardzo dziwne i niesmaczne zwycięstwo właśnie PiSu. Zresztą - do którego sumiennie i zakulisowo od dłuższego czasu dążyli. Dosłownie. Co skandowano na placu? O krzyżu - też, i może w większości. A "Jarosław!"? Ani to kolejne imię Jezusa, jak jeden z autorów zauważył, ani też imię zmarłego prezydenta, któremu rzekomo ci awanturnicy oddają cześć. Więc? Tak, autorze - po prostu propaganda polityczna. Z krzyżem - profanowanym, bo to nic innego - w tle. Nikt inny, ale wspomniana już (w komentarzach do poprzedniego wpisu) Rada Polityczna KP PiS wprost i jednoznacznie mówiła, że nie wyraża zgody na przenoszenie krzyża. Spęd ludzi wczoraj i całą tą hecę nie nikt inny rozkręcił, jak właśnie PiS i ludzie, którym się wydaje, z niezrozumiałych dla mnie powodów, że oddają tym przysługę i ratują a to Polskę, a to Kościół, i pewnie inne rzeczy też. Tylko że im - politykom PiS - się sytuacja lekko wymknęła spod kontroli, bo najwyraźniej jednak nie odnaleźli się w tłumie, aby opanować zbulwersowany naród i poobiecywać, wskazując na zdrajców narodu - i awantura była taka, że wydarzenia potoczyły się własnym torem.

    Niesmaczne jest za to, autorze, że wyzywasz takiego np. Bogu ducha winnego Szymona Hołownię. Chyba nie Tobie - mnie również - oceniać, czy i jak realizuje swoje powołanie. A sądząc po tym, co i jak pisze - a czytałem sporo jego książek - dociera swoimi tekstami do wielu, do których jakoś księża nie potrafią znaleźć języka i nici porozumienia, formy przekazu. Do zastanowienia - skoro bierzesz się za ocenianie innych, a poświęcasz temu duży kawałek (największy akapit) tego wpisu.

    Widzisz. Naród wcale nie głupiutki - bo, na szczęście, w większości widzi, co się dzieje, nazywa to po imieniu, i nie odwraca kota ogonem. Dobrze, jest nadzieja. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o decyzyjności i w ogóle woli zajęcia stanowiska przez hierarchów kościoła - choćby samego abpa Nycza, którego obecność wczoraj myślę mogłaby spowodować zupełnie inny obrót wydarzeń, mogła by nie dopuścić do profanacji i dosłownego wyrywania sobie krzyża.

    Przykre to, oj przykre. I to, co się dzieje - i to, jak o tym piszesz.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorkovitz, jak to jest, że rzeczywistość MUSI być (tym gorzej dla niej, jeśli nie jest) tak jak ją rozumiesz? Może jasno i konkretnie napisz tu, że masz aspiracje polityczne i wyżej swoich hierarchów nie podskoczysz, to przynajmniej godnego prezydenta w Tobie będziemy mieli.
    Przecież wtedy WSZYSTKO będzie jak chcesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lękaj się... Zaufaj Bożemu miłosierdziu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Za dużo Ksiądz ogląda telewizję, a za mało się modli... Przypominam, że telewizja manipuluje najmocniej i najbardziej podstępnie. Ten kto ogląda telewizję, zawsze jest manipulowany, choćby nie wiem za jak mądrego się uważał.
    Mam pytanie: Czy Ksiądz był osobiście obecny w Warszawie na tych wydarzeniach? I czy Księdza artykuły są owocem własnych doświadczeń, a nie przekazu medialnego???????
    I kto tu daje sobą manipulować?????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  7. drogi ksieze,

    mozemy sie nie zgadzac w ocenie faktow, kazdy z nas ma prawo do wlasnego sadu. czym innym jest wyrazanie go, czym innym niezrozumiale dla mnie personalne wycieczki. nikt nie dal ksiedzu prawa do oceny mojego powolania i do wyciagania na jego podstawie jakichs psychoterapeutycznych wnioskow. nikt nie dal ksiedzu prawa do pisania o mnie per "samozwanczy rekolekcjonista". co to znaczy - samozwanczy? wszedzie tam, gdzie mowie, mowie na zaproszenie, zwykle zreszta ksiezy. o tym "sicie liberalnej ideologii" nie wspomne, bo to zarzut ktorego nie jest w stanie ksiadz udokumentowac zadnymi danymi.
    nie podzielam ksiedza "ewangelicznej refleksyjnosci", sytuacje ktora ma miejsce pod palacem widze jako w czystej postaci antyewangeliczna. pomijam fakt, ze ksiedza koledzy zostali tam wczoraj wyzwani od ubekow i zomowcow, obmadlano ich modlitwami do swietego michala archaniola. rozumiem, ze to dla ksiedza nie ma zadnego znaczenia.
    swoiscie pojmowany ewangeliczny zapal to jednak jedno, rozpaczliwe uciekanie sie do argumentow ad personam - drugie.
    pozdrowienia
    szymon holownia

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie, Sorkovtz: czy Ty nie cwaniaczysz? Formułujesz zarzuty na swoim blogu (jak bezpiecznie, nie?), a pofatyguj się do osób, które krytykujesz i NAPISZ IM to OSOBIŚCIE!

    Oto lista osób, zachęcam:
    1. Szymon Hołownia ("z kompleksem niezrealizowanego powołania"),
    2. Maciej Zając ("wyhodowany na poletku krakowskiej „śmietany"),
    3. Ks. Sowa, o. Zięba, ks. Boniecki ("doskonale wpisujący się w ateistyczną ideologię Magdaleny Środy, siedzącej obok ks. Bonieckiego w studio TVN24"),
    4. abp Józef Życiński ("Arcybiskupa tak poniosło, że aż wypadła mu laska pasterska z ręki. Jakże symboliczna scena…"),

    Nie omieszkaj poinformować czytelników bloga o tym jak "odważnie" realizujesz swoją misję ewangeliczną.

    OdpowiedzUsuń
  9. http://w646.wrzuta.pl/film/8tKCMMbu1ye/impreza_pod_palacem_prezydenckim

    Obejrzyjcie to i zdecydujcie sami czy zachowanie obecnych tam ludzi jest normalne i czy oni tak się zachowując nie profanują tym tego krzyża?
    Przecież niby sami oni walczą o godne miejsce dla niego, a czy to co oni tam wyprawiają jest normalne i czy to nie jest już lekka przesada?
    Już lepiej chyba jakby ten krzyż na prawdę znalazł się w Kościele przynajmniej tam nikt by się nie dopuścił takiego zachowania i w tym miejscu rzeczywiście byłoby godne miejsce dla niego. Tam tez mógłby przypominać o tej tragedii, nie tylko jakby stał pod Pałacem Prezydenckim, bo czy to jest ważne gdzie on jest? ważne żeby każdy z nas miał taki krzyż w swoim sercu i pamiętał o tym wydarzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, w tym kraju tak to już jest, że niektórym - ludziom w obecnej rzeczywistości nieszczęśliwym, bo nie potrafili się w niej odnaleźć (swoją drogą - nie wszystkim państwo pomaga, więc trochę racji mają - co nie znaczy, że wszystko mogą) i takim, którzy łatwo dają się zmanipulować, załatwia się brzydko różne rzeczy. W tym przypadku - pod parawanem "walki o krzyż" (tylko czy ktoś mu - krzyżowi - coś robił?) jakoś dziwnie często skandowano imię... przegranego kandydata na prezydenta. Więc miało być tak sprytnie - a wyszło, na szczęście, tak że dokładnie widać, o co chodziło. W pewnym sensie PiS jednak dopiął swego - pokazali, że zmanipulowani ludzie potrafią doprowadzić do absurdu. Takiego, jakim było pozostawienie krzyża, pomimo starannie przygotowanych uroczystości jego przeniesienia. Bo co - przepraszam, księża z harcerzami mieli zacząć okładać tych ludzi? Ktoś musiał w tym wszystkim być mądrzejszy.

    No właśnie, Aga - pytanie, skoro niektórzy byli gotowi do tego krzyża się przywiązywać (sic..), to czy uszanują go choćby w kościele? Nie wiem. I teraz - paradoks: zestawmy sobie to, co tamte osoby deklarują, z tym do czego na skutek ich działań dochodzi. Sens? Absolutny brak.

    OdpowiedzUsuń
  11. Obserwuję rzeczywistość i juz niewiele może mnie zaskoczyć. Przykleić komuś łatkę żaden problem. Otóż teraz mamy dyskusję o całym zajściu, tyskusje o księżach.. Platformie Obywatelskiej zależało aby ta sytuację zrzucić na PiS i sprowadzić ją do sporu politycznego, a precyzyjniej mowiac aby byla ona tak postrzegana. Lewica wykorzystuje ta sytuacje do tego aby kościółowi wyznaczyc miejsce w narodzie i dac przysłowiowe ramki zeby z niego nie wychodził (dawno nie nadarzyla sie lepsza sytuacja). ALE NALEŻY zdawać sobie sprawę z tego co było wczesniej, bo zawsze zanim jest teraz jest coś wczesniej. Była katastrofa, było poruszenie,szok niedowierzanie ludzi, chęć ucczenia pamięci ofiar... Najprościej sprowadzić to do peroblemu politycznego. A dlaczego do tego wygodniej? No bo tutaj można wykorzystac swoja przewagę i wizerunkowa i medialna i wszelka inna.. Tym się zyska. A o co chodzi żeby zyskiwac coraz wiecej. A wartości, a to że ludzie maja jakiekolwiek prawa do przezywania rzeczywistosci.. Można to pominąć.
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  12. Proponuję by ksiądz zastanowił się nad swoim powołaniem. Czy ono rzeczywiście jest prawdziwe, czy może tak tylko chcieli rodzice..

    Co to bowiem za ksiądz, który w sposób chamski odnosi się do swoich braci w kapłaństwie, krytykuje zwierzchników i ośmiesza bliznich..

    Mniej ksiądz zgrzeszy odchodząc, niż zostając i tak się zachowując....

    WSTYD

    OdpowiedzUsuń
  13. No, co Ty? Zaraz Sorkovitz napisze, że MIMO, iż jest księdzem, to jest TEŻ człowiekiem i wolno mu się zdenerwować.
    Skoro autor tego bloga wielbi byty metafizyczne może przerzuci się na buddyzm? Przynajmniej ja nie słyszałem by, nawalali kogoś młynkami do modlitw.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojcze.Podzielam w 100%.Mam tylko pytanie?Co by zrobil Prymas Tysiaclecia Wyszynski.Jestem pewny ze bylby tam z ludem przy krzyzu.Tak samo i nasz Ojciec Swiety Sluga Bozy Jan Pawl II.Szczesc Boze Ojcze

    OdpowiedzUsuń
  15. "Jestem pewny ze bylby tam z ludem przy krzyzu"
    Prymas Tysiaclecia Wyszynski udzielił Tobie upoważnienia, żebyś wypowiadał się w jego imieniu? Jan Paweł II, też??? "Szczesc Boze Ojcze", bo TY JESTEŚ PEWNY, że oni by TO zrobili?

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem pewny.

    OdpowiedzUsuń
  17. jesli by tam nie byli z roznych powodow,to napewno by staneli swoja cala dusza w obronie tego krzyza w tym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ks. prof. Waldemar Chrostowski w wywiadzie nt. sytuacji z krzyżem, m.in.powiedział: Wspomniał Ksiądz Profesor o złożonych przyczynach tej eskalacji konfliktu. Co konkretnie Ksiądz miał na myśli?
    - Tych przyczyn jest bardzo dużo. Nawarstwiło się wiele rozczarowania, frustracji, bólu, niepokoju, który w dużej części jest uzasadniony. W grę wchodzą bowiem bardzo różne okoliczności. Pierwsza to ta, że upływają prawie cztery miesiące od katastrofy smoleńskiej, a my zamiast wiedzieć coraz więcej, wiemy coraz mniej i coraz mniej rozumiemy z tego wszystkiego. W pierwszych tygodniach można było odnieść wrażenie, że rozmaici decydenci polityczni dawali poznać, że oni wiedzą więcej, a wy się dowiecie, kiedy przyjdzie czas. Teraz się okazuje, że chyba również oni wiedzą niewiele więcej, a jeżeli wiedzą, to do tej pory tym się nie podzielili. Cóż to za demokracja i cóż to za sposób załatwiania tego rodzaju rzeczy! Druga sprawa. Zginęło 96 osób i przez cztery miesiące nie ma nikogo, kto poczuwałby się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. Nie ma kompletnie nikogo, kogo można byłoby wskazać i powiedzieć, że czegoś nie dopilnował. Przy rozmaitych małych rzeczach prowadzi się śledztwa, dochodzenia, a tutaj nie ma nic. Myślę, że to też jest powód wielkiej frustracji. (...)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tu chodzi o cos innego.To co pisze ks. Crostowski to tez prawda.Tu chodzi o pamiec calej elity ktora zginela w nie wyjasninych jeszcze okolicznosciach.Takej tragedi nie bylo nigdzie i nigdy na swiecie./ z wyjatkiem malym w Afryce kilka lat temu / A ze zginelo tez dwoch prezydentow w tym malzonka jednego z nich to najlepsze miejsce na uczczenie pamieci przy palacu prezydenckim.Kazdy czlowiek nalezy do Pana Boga.Ten niedobry i ten dobry.Pan Bog sam osadzi.Krzyz jest symbolem meczenstwa, wiary i zmartwychstania.Na krzyzu umarl syn Ojca Boga.Krzaze sa nie tylko w kosciolach.sa wszedzie.I kazdy z nas ma krzyz w sobie, ktory dzwiga przez pielgrzymke ziemska.Ale przez krzyz droga prowadzi do zbawiena.W krzyzu zbawienie.Zawsze tak bylo.Gdzy sie cos zlego stalo tam stawiano krzyz dla przypomnienia ze tutaj cos sie zlego stalo.A ze krzyz jest najwieksza swietoscia kazdego czlowieka wiec nie wolno nim szafowac.Gdy tam stanal tam ma byc.Stawiaja pomniki roznym postaciom i nikomu nie przychodzi na mysl zeby go schowac np. w zakrytym muzeum.Ale to jest krzyz.Tu walka dibla zBogiem.Dlatego krzyz mial byc showany w kosciele zeby nie razil diablowi w oczy.A dialy sa wszedzie.Diabel jest tak inteligentny ale bez milosci, ze potrafi sie ubrac w porporowe sutany i mamic ludzi.Potrafi siasc w pierwsze lawce w kosciele i wziac komunie.Trzeba byc bystrym i spostrzec go za wczasu bo moze byc za pozno.Krzyza sie nie chowa.Kto wstydzi sie krzyza to zobaczy konsekwencje przed stworca.

    OdpowiedzUsuń
  20. do powyzszego dodam jeszcze.Napisalem o samym znaczeniu krzyza.Chodzi tu tez zeby nie bylo znaku po tej tragedii//byc moze zamachu//.Zeby z biegiem czasu ludzie zapomnieli o tej tragedi o ludziach, prawdziwych Polakach co tak kochali Polske, o prawdziwych patriotach dla ktorych nie liczylo sie bogactwo, wladza, lecz troska o Ojczyzne,o kazdego czlowieka.Liczylo sie Bog,Honor,Ojczyzna.Nie byli sprzedawczykami Ojczyzny.Dla jednych stalo sie to o czym marzyli.Odeszli ci ktorzy przeszkadzali im w niecnych zamiarach.Ale nie spodziwali sie, ze stanie im na przeszkodzie do dokonczenia niecnych zamiarow krzyz.A krzyz to jest potega i tego sie boja..

    OdpowiedzUsuń
  21. Kolejne teorie spiskowe... Od wyjaśniania tragedii są odpowiedni ludzie, zmarli mają swoje miejsca na cmentarzach, jeśli twoja pamięć o nich, zależy tylko od tego krzyża, to współczuję, bo o zmarłych pamięć nosi wszędzie w sercu.
    Krzyż powinien zniknąć z tamtego miejsca nie dlatego, że jest krzyżem, ale dlatego, że mały, chory z nienawiści człowieczek, rozżalony porażką, napuszcza ludzi na siebie i robi sobie pod nim polityczne interesy.

    "o prawdziwych patriotach dla ktorych nie liczylo sie bogactwo, wladza, lecz troska o Ojczyzne,o kazdego czlowieka.Liczylo sie Bog,Honor,Ojczyzna.Nie byli sprzedawczykami Ojczyzny." Człowieku czy ty się dobrze czujesz?

    A ludzie nie boją się krzyża, tylko nieobliczalnych "obrońców" pod nim.

    OdpowiedzUsuń
  22. najgorsi sa poprawni politycznie jak ty.Nic nie zrozumiales i juz pewnie nie zrozumiesz

    OdpowiedzUsuń
  23. Najgorsi są fanatycy. Nie potrafią kierować się rozumem, są zaślepieni, kierują się emocjami, są manipulowani przez silniejsze jednostki, które wykorzystują ich do swoich celów.
    Ale z kolei tego, to ty nie zrozumiesz.

    OdpowiedzUsuń
  24. a dlaczego tak ten krzyz ci przeszkadza?co on ci zlego zrobil? Jesli w poniedzialek ma byc manifestacja przeciwnikow krzyza to kim oni sa?Piszesz fanatycy.To znaczy ze jak ide do kosciola to jestem fanatykiem? Jesli modle sie przy krzyzu to jestem fanatykiem?Fanatyk to ten co przeszkadza mu krzyz.To fanatyk poprawnej polityki jaka glosi Michnik i TVN.To fanatyk wiary w nicosc.

    OdpowiedzUsuń
  25. dodam. Ci ludzie modlili sie i nikomu nic zlego nie czynili.To prezydent elekt wtedy dal haslo do usuniecia. To bylo jego pierwsze zadanie.Nie ma innych wazniejszych spraw do zrobienia w pierwszej kolejnosci dla nowego p.?Numer 1 to usuniecie krzyza.?Ci modlacy sie ludzie niwe mowia, ze nie--ale do czasu postawienia np.pomnika.Wiadomoze jak krzyz usuna to prawdopodobnie nigdy tam nic innego nie bedzie.Ci poprawni politycznie i religijnie sa po prostu oszustami i klamcami z kryminalnymi przekretami.W innym panstwie taki rzad juz by nie istnial A tu?Bo to sa fanatycy wladzy i korupcji i sprzedaz wszystkiego co Polskie.A tak jeszcze.Dlaczego jeszcze nikt z obecnej wladzy nie dal hasla do usuniecia trzech krzyzy z przed stoczni gdanskiej.?Jak wszedzie to wszedzie.Kiedys bierut i gomulka to robili to teraz niech ci pseudokomunisci to robia.Go go go liberals You have full power now.Go go.

    OdpowiedzUsuń
  26. Po raz ostatni, bo to taka rozmowa ze ślepym o kolorach...
    Czy ci się to podoba czy nie, mamy rozdział państwa od kościoła. Każdy ma w tym państwie równe prawa. Żadne wyznanie nie jest uprzywilejowane. W kościele możesz sobie siedzieć całą dobę, nic mnie to nie obchodzi. Ja do twojego kościoła nie wchodzę, nie urządzam demonstracji, nie narzucam swoich racji, nie stawiam jakichkolwiek symboli. Dlaczego za to wy to robicie, na terenie należącym do pałacu prezydenckiego, czyli terenie państwa neutralnego światopoglądowo. W miejscu gdzie nie wydarzyła się żadna tragedia. No chyba, że tragedią nazwać, ostatnie lata prezydentury, no to się zgodzę...
    Czy ci, którzy ten krzyż przynieśli czyli harcerze, nie mieli prawa zdecydować, co z nim zrobią dalej? Już nawet oni widzieli, że te cyrki pod krzyżem, nie są niczym dobrym. Ale nie, przecież nagle znaleźli się inni "właściciele" i obrońcy. Ciekawe czego?
    Przeniesienie krzyża do świątyni 500 m dalej, gdzie z racji właśnie uszanowania świętego miejsca, nikt nie będzie demonstrował, kłócił się i wyzywał, to dla was zbrodnia?

    "Ci ludzie modlili sie i nikomu nic zlego nie czynili." - Wyzywanie księży i harcerzy od NKWD, zdrajców i żydów to nic złego? W taki sposób rozumiecie słowa Jezusa "miłujcie nieprzyjaciół swoich"? Wiesz, jeśli ktoś tak gorliwie broni krzyża jako symbolu swojej wiary, to powinien umieć tak żyć i swoją postawą o tym świadczyć.

    "Ci poprawni politycznie i religijnie sa po prostu oszustami i klamcami z kryminalnymi przekretami" Brawo! Wolę być jak to ująłeś pseudokumunistką, oszustką i kłamcą, niż takim "katolikiem" jak wy.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja tez koncze wpis.Jest zle.Zal mi takich jak ty.To znaczy tak zmanipulowanych przez polskojezyczne media ktorymi kieruja byli komunisci i SBeki i tak zaslepionych, tak wyjalowionych z myslenia.Jeszcze troche czasu.Obudzisz sie nie w Polsce ale w kraju obcym bo juz nic nie bedzie polskiego. Jeszcze do twojej wiadomosci.Otoz prezydent nie urzedowal w kosciele lecz w tym palacu prezydenckim.Stad ten krzyz tam.Jesli nie wiedzialas to teraz wiesz.Jesli rozdzielasz katolicki kraj od Boga to postaraj sie wyrzucic wszystkie krzyze kore sa na widoku publicznymBo to pewnie cie razi w oczy.Tak samo z odznaczeniami panstwowymi.W nich sa krzyze.Moze zamien na sierp i mlot.bo mysle ze ty lub ktos z twojej rodziny pochodzi z pod tego znaku.Zal mi ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  28. dodam ale to koniec.Jesli bedziesz minuty przed smircia.Czy bedziesz chciala umrzec z krzyzem.Jesli tak to czy kilka ostatnich minut nie bedzie za malo.Moze juz teraz zaczac zyc z krzyzem.Pomysl, zastanow sie gleboko.

    OdpowiedzUsuń
  29. "Moze zamien na sierp i mlot.bo mysle ze ty lub ktos z twojej rodziny pochodzi z pod tego znaku."

    Ślę pokłony, "język krzyża"?

    "Moze juz teraz zaczac zyc z krzyzem"

    Jeden lubi jabłka, drugi gruszki, a inny naparza krzyżem - z miłości.

    OdpowiedzUsuń
  30. Wyrażny brak odpowiedzialności za ludzi i ich przekonania. Nie liczono sie z tymi ludźmi przed wydarzeniami z poprzedniego tygodnia. A teraz jest nastepne "umywanie rąk" i pozostawienie syutacji losowi. Nie moze byc tak, przeciez Ci ludzi którzy tam są maja godnosc,ktora trzeba szanowac. A pozostawiono ich samych,aby wyczekać,przeczekac. a w tym samym czasie sa wystawieni do odstrzalu,na pozarcie.. CZY ZABRAKŁO WYOBRAŹNI CZY RACZEJ TAK TO MIAŁO BYĆ? Przeziez to jest niepojęte. Odpowiedzialnosc za innych,odpowiedzialnosc wladzy? Brakuje słów.. Trzeba nazywac rzeczy po imieniu, a mozna zaobserwowac taka tendencje w Polsce, ze nalezy isc z duchem czasu i jedna sluszna linia. A Kto myśli inaczej - jest pierwszym do obśmiania,wyśmiania. Bo tak łatwiej, najprościej zdobyc zwolenników. KTO nie jest z nami to wysmiejemy,bo z obsmianym nikt nie bedzie sie liczyl. Trzeba odpowiedziec sobie na kilka pytan. na przykład na pytanie: DLACZEGO nie można w Polsce, już być innego zdania niż partia PO? Trzeba miec takie samo zdanie, mimo ze moze ono byc niewlasniwe w jakiejkolwiek sprawie. A niech tylko ktos sie z nami nie zgodzi - to obśmiejemy, "zniszczymy" jak to nazwał stosunkowo niedawno premier Tusk :"wyginiecie jak dinozaury". Proszę odpowiedziec sobie na to pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiesz, Anonimowy, piszesz, jakbyś był zaskoczony tym, że każdy mówi to, co albo dogmaty mu każą (wszystkie religie, dyktatorskie ideologie), albo to, co mu wygodne i służy "dobremu samopoczuciu".

    Chociaż niekoniecznie: tak jak możesz zapobiec replikacji zakładając kondoma, tak skutecznie warto spróbować zająć się myśleniem jak działa samo manipulujący się mózg człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  32. Tomek491@op.pl09 sierpnia, 2010

    Sorkowicz, jesteś tak pustym, żałosnym człowieczkiem, że powinno nam być ciebie żal, ale ja czytając twoje wypociny czuję do ciebie tylko szczerą pogardę i ubolewam nad tym, że tak pusty człowiek został księdzem.
    Obejrzałem twój profil na naszej-klasie i zdjęcie w koszulce z napisem "jestem homofobem" w otoczeniu pół-średnio rozgarniętych anielic i twój głupkowaty uśmieszek. Ale czego można się spodziewać po tak pustym człowieku ? Też wiele razy się z nich podśmiechiwałem, ale nie toleruję tego u kapłana z przyczyn oczywistych. Czytałem też twoje pogardliwe teksty na temat ateistów.
    A temu, że dałeś się zmanipulować i ogłupić przez propagandę wiadomej partii politycznej nie ma się co dziwić. Ta partia przyciąga takich wichrzycieli jak ty, którzy sprzeniewierzyli się Bożemu powołaniu.
    Przez takich bezbożnych kapłanów - prowokatorów, wielu ludzi słabej wiary odeszło od Kościoła.
    Mam nadzieję, że przyjdzie kiedyś dzień,
    w którym gorzko swojego postępowania pożałujesz i zapłaczesz nad swoją głupotą.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tomek491 powyżej.. szkoda odpowiadać na to co napisałeś odpowiadając argumentami. Tym co napisałeś określiłeś siebie. Żadnych argumentów tylko aby dogryźć..
    A tylko jedna rzecz na marginesie znasz człowieka na tyle dobrze zeby oceniac jako człowieka, mozna polemizowac z czyimis pogladamy. A Ty oceniłeś ty człowieka którego osobiście chyba nawet nie miales okazji poznać.

    Zwolennikiem żadnej partii wogóle nie trzeba być - żeby odróżnić to co co jest czystą obraza, a polemika chociażby.

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  34. Czy ja wiem, trudno nie wyciągnąć takich wniosków widząc radosnego księdza z koszulką "Jestem homofobem", pogardliwie traktującego swoich rozmówców i przełożonych.
    Nie... rzeczywiście, Anonimowy, Tomek nie ma żadnych podstaw do jakichkolwiek wniosków na temat Sorkovitza.

    OdpowiedzUsuń
  35. O takich jak ty, biedny, zagubiony księże Sorkowiczu napisał ks.Artur Stopka (rzecznik kurii katowickiej) na swoim blogu trzeciego sierpnia br:

    http://arturstopka.blog.onet.pl/Defensywa-z-Lednica-w-tle,2,ID411863496,DA2010-08-03,n

    OdpowiedzUsuń
  36. Tomasz Szepański11 sierpnia, 2010

    Sorkowicz to po prostu zdziecinniały gówniarz, którego trawi własna pycha. Obserwując takie persony, często odnoszę wrażenie, że do posługi kapłańskiej powinni być dopuszczani ludzie nieco starsi. Ale z drugiej strony pośród dojrzałych wiekiem też przecież siejących zgorszenie nie brakuje. Życie pokazuje nam, że można być niedojrzałym dziadkiem, można być też bardzo dojrzałym i odpowiedzialnym człowiekiem w wieku lat dwudziestu.

    OdpowiedzUsuń
  37. Ok,ale bądźmi sprawiedliwi oczywiście na miare możliwości. Nie zapominajcie ludzie ze ksiadz też jest osoba która może przedstawiać swoje poglądy. Jak Wy macie wolność pisać o wszytskim i na każdy temat to czemu nie dajecie i zdaje sie bronicie tego robic innym...
    Miałem okazję być na mszach swietych, które odprawiał ksiądz Rafał w Szczecinie, z wielka wiara mówił o Bogu,o wierze.
    A to, że ma poglądy na temat polityki, to nie może mieć? Ludzie..twardo stapajcie po ziemi, a nie tylko czychac aby komuś dokopać.
    Jeszcze raz Paweł.

    OdpowiedzUsuń
  38. Z wielką wiarą mówił o Bogu powiadasz....
    (w domyśle z miłością i szacunkiem). Szkoda, że gdy mówi o ludziach, zamiast szacunku dominuje lekceważenie i pogarda.
    Czyżby to jakieś rozdwojenie jaźni ? Mam jednak cichą nadzieję, że księżulo nie ma problemów natury psychiatrycznej.
    Poglądy zaś może mieć każdy, tyle że jego prezentacja poglądów, to najzwyklejsza połajanka personalna, głównie ludzi, którzy na połajankę nie zasłużyli, zwłaszcza, że niektórym z nich mógłby co najwyżej buty szorować.
    Sam ma ambicję, aby manipulować (np. poprzez określenia takie jak "sformułowanie jednego ze szczecińskich działaczy PO"), jednak czyni to w wyjątkowo nieudolny, wręcz prostacki sposób.
    Jestem w wieku Sorkowicza, ale dla mnie to zwykły, niedojrzały młokos.
    Niestety na jego przykładzie widać, że nadmiar "Boga" niektórym najwyraźniej szkodzi, a koloratka może poważnie w głowie poprzewracać, zwłaszcza jeśli ktoś pochodzi z biednej, chłopskiej rodziny, gdzie wychodek był za domem.
    Rodzice zapewne pękają z dumy i to do szczęścia mu wystarczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ojciec Księdza zmarł 7 lat temu. Zmarł przed święceniami, więc zastanów się Tomku nad tym, co piszesz, bo aż litość bierze.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ok, może odrobinę przesadziłem. Jestem trochę nerwowy niestety, a ten blog i jego autor wzbudził we mnie niezbyt pozytywne emocje.
    Cóż, taki już jestem nic na to nie poradzę.

    OdpowiedzUsuń
  41. Tomek, nie można tak. Przeczytałem Twoja wypowiedź ocenileś ksiedza, a nie wiesz o nim wszystkiego,nie chodzi tylko o rodzicach ksieza.. To jest niedorzale sam przyznasz,a wiesz po tym poznac dojrzalosc np. ze zanim cos sie napisze to sie mysli a nie w emocjach,w emocjach to kibole na meczu daja w zeby innym kibicom. Bierz odpowiedzialnosc za to co piszesz,to pokazesz swoja dojrzalosc wtedy.
    A piszesz ze jestes taki i nic nie poradzisz na to wytlumacz to jeszcze hormonami.. raczej rozsadku wiecej.pzdr
    Po raz trzeci Paweł.

    OdpowiedzUsuń
  42. Moim zdaniem ksiądz nie powinien przedstawiać publicznie swoich poglądów politycznych. Kościół jest od mówienia o Bogu, od nawracania, od pomocy ubogim itp. Może ksiądz rozminął się z właściwym powołaniem? Jeden z anonimowych komentatorów wypowiadał się nt. krzyża. Czy umieszczenie krzyża w kościele jest złe? Krzyż to nie pomnik, jak sugeruje tamta wypowiedż. Prezydent Lech Kaczyński został uhonorowany pochówkiem na Wawelu. Przed Palacem podobno ma być jakaś tablica pamiątkowa czy coś w tym stylu. Umieszczenie krzyża w kościele nie jest chowaniem go, lecz uchronieniem przed profanacją. I umieszczeniem w miejscu jak najbardziej godnym i odpowiednim. Ja tu widzę przerost formy nad treścią. Anna

    OdpowiedzUsuń
  43. A swoją drogą zastanawiam się co napisałby autor bloga, gdyby rząd Donalda Tuska nie dopuścił do tego spektaklu samozwańczych "obrońców krzyża" i rozpędził ten motłoch bez udziału kamer, wypisując oponentom wysokie grzywny i usuwając krzyż. Tak źle i tak niedobrze. Sorkowicz zapewne grzmiałby na blogu, że to zamach na Kościół i wartości takie czy śmakie, oraz powrót do czasów komuny, ZOMO i SB. Tak zareagowałoby wielu cynicznych księży i biskupów sympatyzujących z populistyczną opcją polityczną. Wbrew temu, co pisze Sorkowicz, żadnego pomnika, ani tablicy nikt tam nie obiecywał i nie postulował o to, a zwłaszcza nie ci, którzy ten krzyż tam postawili. Nikt poza garstką sfrustrowanych życiem pomyleńców, dla których ten krzyż jest jedynie pretekstem do tego, aby się pokazać i wykrzyczeć swoją frustrację i niezadowolenie z życia. Niektórzy z nich, jak np. Joanna Burzyńska mają już fankluby na Facebooku :-) Teatr ten jest na rękę wszystkim - politykom wszystkich opcji, mediom, które mają tanią sensację i ludziom przed telewizorami, w których od dłuższego czasu nie za bardzo jest co oglądać. Mam więc nadzieję, że będzie trwał, a "obrońców krzyża" nie zrażą śniegi i mrozy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  44. Wypowiedz czytelnika bloga Palabra odzwierciedla rowniez moj sposob myslenia o tej sprawie.Zgadzam sie calkowicie z tym, co napisal. Widze, ze nie tylko ja tak oceniam sytuacje. Mieszkam za granica, nie ogladam polskiej telewizji, znam relacje tutejszych mediow. Bylo mi przykro i smutno, kiedy widzialam rodakow - zarliwych katolikow (sama jestem katoliczka) broniacych krzyza.Nalezy chyba uzyc innego slowa zamiast broniacych, bo ono zupelnie tutaj nie pasuje. Takiej nienawisci, fanatyzmu religijnego i wulgarnosci nie mozna przypisac chrzescijanom.Bylo mi za nich wstyd... I zal tych kaplanow, ktorzy tam zostali zniewazeni.
    W ostatnich wyborach glosowalam za Jaroslawem Kaczynskim, bo uwazalam ze jest to mniejsze zlo dla mojej ojczyzny, jednak jego reakcja po przegranej uswiadomila mi, ze jego potulne oblicze sprzed wyborow bylo zwykla maska. Uwazam, ze to PIS niejako wywolal te zdarzenia wzywajac do protestow. Skoro decyzje o przeniesieniu podjely rowniez wladze kosciola to dlaczego lud obrzucil ksiezy wyzwiskami??? Nigdy nie przeszkadzaly mi krzyze, nie dziwia mnie one w miejscach wypadkow, przy drogach, ale przed palacem prezydenckim ? W tym miejscu ma on znaczenie poltyczne, a tak nie powinno byc!!!
    Jestem za tablica pamieci ofiar w tym miejscu i z calym szacunkiem do krzyza uwazam, ze powinien on byc w kosciele, do ktorego mial byc przeniesiony. Tam oddano by mu nalezna czesc.

    Przeczytalam wszystkie notatki autora z tego i starszego bloga. W wielu sprawach zgadzam sie z autorem, w sprawach dotyczacych wiary, jednak ostatnie notki sprawily mi przykrosc. Uwaza ksiadz, ze jego prawda jest prawda ostateczna, jedyna i niepodwazalna. To przykre, bo nie mowimy o dogmatach wiary, lecz o osadzie wydarzen, a tutaj kazdy ma prawo mowic to ,co uwaza. Razi mnie lekcewazacy stosunek ksiedza do wymienionych w notce duchownych i pana Holowni, bo nie jest to godne kaplana (widac krytyke nie czynow, lecz osob).
    Jako katoliczka uwazam, ze kosciol niezbyt jasno okresla swoja sytuacje. Juz dawno powinien sie wypowiedziec w tej sprawie jasno i zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  45. Andrzej Hadacz znany dotąd z ostrych słów i zachowań na Krakowskim Przedmieściu, okazał się współpracownikiem Janusza Palikota i Ryszarda Kalisza. Prowokator, podający się za "obrońcę Krzyża" został zdemaskowany.

    http://niezalezna.pl/42464-prowokator-z-krakowskiego-przedmiescia-zdemaskowany-andrzejek-w-ramionach-palikota

    http://www.fronda.pl/a/ukryta-opcja-gejowska-pod-krzyzem-pan-andrzej-prowokatorem-na-uslugach-palikota-i-kalisza-zobacz-film,28911.html

    OdpowiedzUsuń

Chrystusowcy....

Zasadniczym celem Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej jest uwielbienie Boga i uświęcenie się poprzez naśladowanie Jezusa Chrystusa. W sposób szczególny członkowie Towarzystwa włączają się w apostolstwo na rzecz rodaków przebywających poza granicami państwa polskiego.

Duchowość Towarzystwa Chrystusowego,
wypływająca z życia zakonnego i kapłańskiego jego członków, oparta jest na charyzmacie Założyciela kard. Augusta Hlonda i posłannictwie zgromadzenia. Wypływa także z późniejszych tradycji wypracowanych przez wspólnotę, kierowanej zwłaszcza przez pierwszego przełożonego generalnego, współzałożyciela ks. Ignacego Posadzego.

Działalność Towarzystwa Chrystusowego zdeterminowana jest misją apostolską zleconą przez Kościół. Wypełniana jest poprzez gorliwe życie radami ewangelicznymi, modlitwą i pokutą oraz wszelkiego rodzaju pracami duszpasterskimi podejmowanymi dla dobra Polaków żyjącymi poza granicami kraju.

Kapłani Towarzystwa, jako słudzy Chrystusa niosą dobrą nowinę o zbawieniu wszystkim rodakom. Służą im nie tylko opieką duszpasterską, ale również kulturową i społeczną. Bracia zakonni uczestniczą w posłannictwie Towarzystwa poprzez gorliwe życie zakonne i podejmowane różnorakie prace dla wypełniania misji zgromadzenia.


Świadectwo....

...Z wiarą w Boga jest jak z lataniem. Może i nie jesteśmy ptakami, na rękach w powietrze się nie wzniesiemy, ale sny Dedala i Ikara o tańcu w chmurach drzemią w każdym z nas. Ktoś musiał zatem wymyśleć samoloty, balony, spadochrony. By poczuć trochę wolności i oderwać się od ziemi, wypowiadając wojnę poczciwemu prawu grawitacji.

Wierzyć, znaczy wzbić się - ze swoim niespokojnym sercem - w przestworza nieznane, bez skrzydeł. Myślę o tym, bo wciąż jestem świadkiem rzeczy i wydarzeń, o których jeszcze kiedyś mógłbym pomyśleć: zwykły przypadek, zbieg okoliczności, sztuczka nad sztuczkami. Kto raz spotkał na swojej drodze Boga, żywego i realnego, wszedłszy w zawiłość doświadczenia Jego obecności, ten już nigdy nie pomyśli, nawet na moment, że bez skrzydeł nie da się ulecieć w głąb tajemnicy. Niespokojne serce musi ostatecznie spocząć w Bogu...

To było 10 lat temu. Studiowałem wtedy filologię polską na Uniwersytecie Szczecińskim. Młody chłopak, z małej warmińskiej wioski, z legitymacją studencką w ręku, wylądował w dużym mieście. Zamieszkałem w akademiku. Nowe znajomości, kumple, wykłady, imprezy - życie studenckie. Wtedy w akademikach nie było internetu czy telewizji. Było za to życie towarzyskie, wysiadywanie do późnych godzin nocnych na korytarzach i w klubach studenckich. Mijały tygodnie. Wódka lała się litrami, dym palonej trawki - szwendał się bezwiednie korytarzami studenckiego organizmu. Przyszedł moment, że sięgnąłem przysłowiowego dna. Zawalone wykłady, moralność poniżej zera, pustka wewnętrzna coraz dotkliwiej dawała znać o sobie. Skreślono mnie w końcu z listy studentów. Wrak człowieka, z parszywą wewnętrzną samotnością, zawył któregoś wieczoru głęboko we mnie, ogłaszając całemu wszechświatu, że jestem prawdziwym zerem. Pamiętam ten wieczór. Leżałem w ciemnym pokoju, za oknami padał dołujący mnie jeszcze bardziej deszcz. Zacząłem płakać. Jak małe dziecko. Zerwałem się z łóżka, chwyciłem kurtkę i wybiegłem na zewnątrz. Myślałem - koniec. Jestem skończony. Co powiem moim rodzicom? Gdzieś, pięćset kilometrów stąd, harowali ciężko, by ich ukochany synek wyszedł na ludzi, ukończył studia i był szczęśliwy. Wierzyli we mnie. Dali mi wszystko, co mogli dać, odbierając sobie bardzo wiele. Szedłem tak długo, z tymi myślami. Deszcz mieszał się z moimi łzami. Pamiętam jak wtedy kląłem , przeklinałem, chciało mi się wrzeszczeć, wyć, krzyczeć, uciec gdzieś - ale dokąd? Aż w końcu stanąłem przed kościołem. Był późny wieczór. Kościół zamknięty. Uklęknąłem przed drzwiami, oparłem o nie swoje czoło i zacząłem wrzeszczeć do Boga. Potrzebowałem Go. Kiedyś słyszałem, jak w kościele mówili, że On przyszedł do chorych a nie do tych, co się dobrze mają. Cisza... Tylko deszcz i szum wiatru. Ale w tej ciszy było coś, co mnie uspokoiło. Zerwałem się z miejsca i pobiegłem do pobliskiej plebanii. Zacząłem na oślep dzwonić do wszystkich księży, tam mieszkających. Musiałem się wyspowiadać. Tak, byłem tego pewny, musiałem się wyspowiadać!!! Potrzebowałem oczyszczenia... Potrzebowałem uzdrowienia... Potrzebowałem Boga, który nie mógł mnie odrzucić. Teraz, albo nigdy! Jeśli istniejesz - wyciągnij mnie z bagna i tego piekła, które rozpętałem na własne życzenie. W domofonie usłyszałem nagle spokojny głos jakiegoś księdza. Wybuchłem płaczem...

Ten wieczór zdawał się nie mieć końca... W spowiedzi wyrzuciłem z siebie wszystko. Nie pamiętam ile trwała. Mówiłem dużo, przez łzy, ksiądz nie przerywał, tylko słuchał. Opowiedziałem historię mojego życia, wszystko, co podpowiadało mi moje niespokojne serce. Mówiłem o tym wszystkim nie księdzu, ale Bogu. Czułem, że mnie słyszy. Pomyślałem: przecież on to wszystko wie... On tak, ale i do mnie musiało to wszystko dotrzeć. Potężna fala wyzwalającej prawdy uniosła mnie i moją rozpacz, poddałem się sile żywiołu, wiedziałem, że nic mi się nie stanie. On był zbyt blisko...

Wracałem do akademika mocno wyczerpany. Wszystko mnie bolało: kości, mięśnie, głowa... Rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. Po raz pierwszy, od długiego czasu, zasnąłem. Nie mogło być inaczej. Łaska przebaczenia uspokoiła wezbrane wody. Spałem wtulony w mojego Boga... Który mnie ocalił...

W kilka dni póżniej spakowałem się, by powrócić w moje rodzinne strony. Siedziałem w pociągu, skulony jak przerażone pisklę. Teraz czekało mnie coś najtrudniejszego. Spotkanie z rodzicami. Pociąg sunął się mozolnie, po mocno żelaznych szynach, wioząc zalęknionego syna, który zawiódł swoją matkę i ojca. Cały czas się modliłem. Od czasu do czasu w myślach pojawiała się twarz płaczącej mamy i twarz taty, z jego surowym spojrzeniem i krzykiem w tle. Był porywczym i nerwowym człowiekiem.

Gdy pociąg wjeżdżał na stację Braniewo, czekałem na najgorsze. Wyszedłem z pociągu. W oddali ujrzałem sylwetkę ojca. Zbliżałem się do niego powoli, niepewnie. Gotowy na wszystko. Na pierwsze docinki, marudzenie, może krzyk... Na pierwsze przekleństwa...

Ojciec nagle ruszył w moją stronę. Czułem w powietrzu jego siłę i moc. Spuściłem wzrok, czułem, że pod powiekami za chwilę pojawią się pierwsze łzy. Nie krzyczał... Nic nie powiedział, tylko rzucił się na mnie, oplatając mnie swymi ramionami. Ten uścisk wszedł w fazę nieskończoności. Uścisnął mnie mocno, jak gdyby nie chciał mnie już nigdy ze swoich ojcowskich ramion wypuścić. To nie był sen. To był mój ojciec, jakiego wcześniej nigdy nie znałem... Szeptał mi do ucha: synu, jak ty wyglądasz?... Znoszona kurtka, spodnie, stare buty. Cała kasa szła przecież na zabawę, alkohol, fajki, trawę... Płakałem. A on mnie ciągle ściskał. I wtedy poczułem coś, co mnie z jednej strony przeraziło a z drugiej zalało niedającym się opisać pokojem. Poczułem nie tylko ramiona mojego taty. To nie były tylko jego ramiona. W tym momencie, na peronie, obejmował mnie sam Bóg. Ojciec obejmował syna marnotrawnego... Bóg objął swoje zagubione dziecko. To doświadczenie było tak silne, tak stuprocentowe, że nawet teraz kiedy to piszę, przenika moje ciało dreszcz, zmieszany ze wzruszeniem. Tego dnia uzyskałem, jedyny z możliwych, dowód - na istnienie Boga. Dowód spłodzony w ramionach mojego biologicznego ojca...

I wtedy byłem już pewien swojej przyszłości. W objęciu Boga pojawiło się pragnienie, mocne i nie do zniszczenia. Pragnienie obejmowania ludzi zagubionych. Pragnienie szukania tych, którym brakuje sił do odnalezienia pokoju ducha. Pragnienie, by inni w moich ramionach, słowach, gestach mogli odkryć tajemnicę najpełniejszej i prawdziwej miłości, której na imię - Bóg... Jedna droga umożliwiła mi realizację tego silnego pragnienia. Wstąpiłem do zakonu. Zostałem księdzem i zakonnikiem. By Bóg mógł przeze mnie odnajdywać tych, którzy od Niego odeszli, w dalekie strony, pełne mroku i zwątpienia...

„Stworzyłeś mnie, Boże, dla siebie i niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie”. To słowa św. Augustyna. Moje ulubione, bo pełne tego, co dane mi było doświadczyć... Wiele jest historii niespokojnych serc. I wiele z tych historii rozgrywa się pośród nas, cichych i rzeczywistych do bólu... Bogu te wszystkie historie zawierzam, z nadzieją (może czasami aż nazbyt natrętną), że nie jedno serce (zagubione i niespokojne) otworzy się na łaskę wiary, by spocząć w ramionach ciepłych od prawdziwej miłości.

"Oto czynię wszystko nowe. (...) Stało się. Jam Alfa i Omega, Początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia (...) I będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem..."
(Ap 21, 5-7)