Uparła się i nie daje spokoju. Za każdym razem, gdy pojawia się pośród nas, prosi: "Odmawiajcie różaniec". Musi to być niezły patent na szczęśliwe życie, skoro zawsze o tym mówi. Różaniec stał się katolicką specjalnością. Modlitwą prostaczków, którzy mają Papieża i pozostają mocną prowokacją dla świata. Jesteśmy szczęściarzami. Bo mamy różaniec. Bo się możemy uczepić tajemnic, które dokonały największych rewolucji w dziejach świata. Bo się możemy dać wciągnąć w te tajemnice. Zresztą, czy nie są to też nasze tajemnice? Pełne radości i bólu, światła i chwały. Może dlatego modlitwa różańcem staje się wciąż, tak jak niegdyś, początkiem wielu rewolucji, w naszym życiu i życiu całej ludzkości.Gdy dzisiaj odmawialiśmy z młodzieżą różaniec, pomyślałem sobie przez chwilę: "I co to da?". Głupiec. Potem spojrzałem się na Najświętszy Sakrament. "Ojcze nasz... któryś jest w Niebie...". Głos młodego chłopaka rozbijał się o cząsteczki powietrza. Przebijał się przez czas i przestrzeń. Ulatywał do Nieba. Jedna myśl mi przez serce przemknęła. Pan Jezus spogląda na nas i mówi po cichu: "Pójdź za Mną...". Poszliśmy. Do Ogrójca, na biczowanie, na cierniem ukoronowanie, potem na drogę krzyżową, wreszcie na Jego ukrzyżowanie i śmierć. Mnóstwo krwi, bólu i ludzkiej rozpaczy. Modlitwa różańcowa to wędrówka drogami Jezusa. I Jego Matki. Uczepiasz się różańca, jak liny albo łańcucha wysoko w górach. Wiesz, że musisz iść do przodu, wspinać się, nie ma odwrotu. Jego życie przenika się z twoim. Przecież mówimy na początku Różańca: "Wierzę w Ciebie"...".
Bóg, który wszedł w nasze człowieczeństwo. I my, którzy czasami z mocno brudnymi butami wchodzimy w Jego bóstwo. Nie syczy, nie obraża się. Zaprasza. Ilekroć odmawiam różaniec, uświadamiam sobie, jak to cudownie być człowiekiem. Że Boga można spotkać nie na obłokach niebieskich, ale w źrenicy oka, które na ciebie spogląda, w dłoniach zimnych od jesiennego wiatru, w słowach lecących niewidzialnym strumieniem do twojego ucha. W uśmiechu rodzącej, w krzyku umierających, w szczęściu zaślubionych, w chwale Bożego ducha zstępującego codziennie na nasze serce. Tajemnice różańca. Jakby Maryja chciała powiedzieć: tak niewiele potrzeba do szczęścia, wystarczy, że wyruszysz z moim Synem i ze Mną, że zaczniesz żyć normalnie, bez fajerwerków, że stoczysz bitwę ze swoimi iluzjami. Że odkryjesz smak radości, potęgę bólu, moc światła, siłę chwały.
Modlitwa różańcem uspokaja. Czasami sprowokuje. W tej modlitwie nie ma zbędnych słów. Nie ma miejsca na bezsensowne chlapanie jęzorem. Na gadatliwość pogańską. Prawie wszystkie słowa z tej modlitwy pochodzą z Pisma Świętego. Powtarzasz je, trawisz, dajesz się im ponieść. Gdy kończysz różaniec, wstajesz i idziesz żyć dalej. A różaniec się nie kończy. Tajemnice Jezusa i Jego Matki oddychają w tobie. Mój Boże, chyba dopiero po tamtej stronie, stojąc przed Odwiecznym, przekonamy się jak wiele z tych wszystkich tajemnic zaczerpnęliśmy, jak wiele w tych tajemnicach odnaleźliśmy prawdy o sobie. Jak wiele z tych tajemnic weszło subtelnie w nasze życie.
Kocham modlić się na różańcu. I dlatego zawsze, gdy odmawiam go z moją kochaną młodzieżą, czuję się jak w Niebie. I jestem szczęśliwy, że tylu młodych ludzi w Stargardzie, modli się różańcem. Pragnę was na koniec o modlitwę poprosić. Za Bożym natchnieniem (wierzę w to głęboko) powstaje w naszej Parafii Żywy Różaniec Młodych. Można powiedzieć - zgłosiło się dużo chętnych. Może uda się zrobić nawet cztery "róże". Zawierzcie dziś w swojej wieczornej modlitwie tych wspaniałych młodych żołnierzy Jezusa, którzy nie lękają się iść pod prąd. Niech ta młoda Armia Pana przemienia świat. Wiem jedno. Nie mamy złej młodzieży. Mamy kochaną, wrażliwą i wspaniałą młodzież. Czasami wielu się z nich mocno zagubi. Dlatego tworzymy tę Armię. Chcemy duchowo i różańcem powalczyć o dusze młodych. Skoro Maryja zachęca - warto Jej zaufać. "Odmawiajcie różaniec"...
Po przeczytaniu tekstu o różańcu zrodziło się we mnie wspomnienie. Wprawdzie nie odmawiam codziennie różańca ale zdarza się to od czasu do czasu.A wspomnienie dotyczy pewnych rekolekcji, w których uczestniczyłam przed laty, w Laskowicach Pomorskich u Księży Werbistów.Szkoda, że pamięć zatarła się trochę i nie pamiętam dokładnie całej konferencji o różańcu. Jedynie przypomniam sobie jak wtedy jeden ze starszych ojców opowiadał i dawał nam uczestnikom wskazówki w jaki sposób odmawiać różaniec aby nie wydawało się,że to długa monotonna modlitwa.Wspominał aby przy każdej tajemnicy wzbudzić swoją intencje a następnie każde "Zdrowaś Mario.." Odmawiać w bardziej szczegółowej intencji. W ten sposób okaże się, że mamy jeszcze tyle intencji do omodlenia a tu już mamy cały różaniec. i można by zaczynać następny. Na przykład kiedy ofiaruję go za zmarłych, to poszczególne "Zdrowaś." odmawiam za konkretną znaną mi osobę i po każdej "Zdrowaś" ktoś inny przychodzi mi na myśl za kogo mogłabym się modlić. Inny razem polecam jakieś sprawy rodziny i tak samo nie brakuje mi paciorków różańca a tu jeszcze tyle intencji.
OdpowiedzUsuń